Friday, 22 February 2013

Opactwo Cystersów w Lubiążu

Opactwo Cystersów w Lubiążu

Autorem artykułu jest Adam Kraska


Zespół pocysterski w Lubiążu to chyba najbardziej zachwycający zabytek sztuki sakralnej w Polsce. Jego długa na 223 m to wspaniały przykład baroku, a jego kubatura większa jest trzykrotnie od kubatury Wawelu.

W połowie XII w. w targowo-rzemieślniczym Lubiążu założono opactwo benedyktynów, które w 1175 r. zostało przekształcone w opactwo Cystersów. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był książę Bolesław Wysoki. 

Po II wojnie światowej został doszczętnie niemal zniszczony i dziś mozolnie jest odbudowywany. Na przykład wyposażenie zostało przeniesione do kilku warszawskich świątyń. Na szczęście nie udało się to z freskami, które dziś są rekonstruowane. Dzięki temu możemy podziwiać dzieła najwspanialszych śląskich artystów, z Michałem Willmannem na czele.

Zwiedzanie trwa około godziny, a trasa obejmuje wspaniałą, odrestaurowaną w całości Salę Książęcą. Możemy w niej podziwiać niesamowite dekoracje rzeźbiarskie, które nawet na laiku wywrą wrażenie. Dalsza droga wiedzie zniszczonymi wciąż korytarzami do wnętrz równie zniszczonego kościoła. W tych ruinach można jednak – tak mi się przynajmniej wydaje – dojrzeć wspaniałość dawnych lat świetności. Wycieczka kończy się w Refektarzu, który został także już odbudowany, a swoim wystrojem i przepychem przypomina Salę Książęcą. Pastelowe wnętrze kontrastuje z ciemną tonacją malowideł.
Uważam, że warto zaplanować odwiedzenie Lubiąża. Po pierwsze jego kubatura do dziś imponuje i przytłacza. Po drugie Sala Książęca i Refektarz Letni – według mojej skromnej oceny, a także mimo że nie za bardzo lubię barokowe wnętrza – zapierają dech w piersiach. Po trzecie w końcu, wciąż zniszczony kościół również przypadł mi do gustu. Jest w tych surowych ścianach i ciemnych przejściach coś ciekawego.

---

www.tamizpowrotem.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Górskie wyposażenie

Górskie wyposażenie

Autorem artykułu jest Twist seoki


Wybierając się na górską wyprawę trzeba być odpowiednio przygotowanym na wiele różnych sytuacji, które mogą nas zastać na szlaku. Odpowiedni sprzęt i przygotowanie fizyczne to podstawa, aby wyjść cało z niejednej górskiej opresji.

Górskie warunki pogodowe zmieniają się jak w kalejdoskopie i wiedzą o tym wszyscy pasjonaci górskich wycieczek, których bez wątpienia nie raz zaskoczyła górska pogoda. Porywisty wiatr, opady atmosferyczne przeplatane upalnym słońcem to warunki, którym sprostać mogą tylko najwytrwalsi i osoby, które bez swojej górskiej pasji nie wyobrażają sobie swojego życia.

W górach, szczególnie na trudnych szlakach wspinaczkowych nie ma miejsca na żarty i nonszalancję. Trzeba być odpowiednio przygotowanym na wszelkie okazje zarówno fizycznie, psychicznie jak i sprzętowo. Dobry sprzęt turystyczny może bowiem zaoszczędzić nam wielu problemów, a w ekstremalnych wypadkach uchronić nawet nasze zdrowie czy życie. Co zatem najlepiej zabrać ze sobą na górską wyprawę? Oczywiście należy zadbać o odpowiednie obuwie, które wytrzyma trudne górskie warunki, jednocześnie chroniąc nasze stopy, bez powodowania ich nadmiernego zmęczenia. Plecak to kolejny ważny element wyposażenia, bowiem musi on być na tyle pakowny, aby mógł z łatwością pomieścić cały nasz asortyment, jednocześnie nie uciskając czy szkodząc naszej postawie i naszym plecom. Warto zaopatrzyć się również w kurtki przeciwdeszczowe, które uchronią nas przed wilgocią oraz zatrzymają silne podmuchy wiatru. Przydatna okazać może się również lina, turystyczna apteczka i pojemny bidon.

Na takim sprzęcie nie warto oszczędzać, bowiem ma on za zadanie uchronić nas przed urazami i pomóc w wyprawie. Znaleźć doby sprzęt można, np. w Internecie, gdzie posługując się wyszukiwarkami można przejrzeć całą ofertę najlepszych producentów sprzętu turystycznego. Internet serwuje nam łatwo dostępne wyniki, które możemy dostosować do swoich potrzeb i możliwości. Zanim wyruszymy w góry upewnijmy się, że nasz sprzęt i umiejętności są na odpowiednim poziomie gwarantującym nam jak największe bezpieczeństwo.

---

Lekkie i nieprzemakalne kurtki przeciwdeszczowe

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Odbudowany zamek w Inowłodzu

Odbudowany zamek w Inowłodzu

Autorem artykułu jest Adam Kraska


„Dziś po dawnym zamku kazimierzowskim niewiele już pozostało…” tak zaczynałem swoją relację o tym miejscu do tej pory. Teraz jest to już częściowo zrekonstruowana budowla, utrwalona w formie trwałej ruiny.

Prawdopodobnie powstanie miejscowości Inowłódz związane jest z formowaniem państwa piastowskiego. Według najstarszego zachowanego dokumentu datowanego na 1145 r. w Inowłodzu istniały dwie wsie, kościół św. Idziego, karczma, targ i komora celna. Wokół miejscowości powstał w XII – XIII w. duży zespół gospodarczy składający się z osad: Rzeczyca, Lubochnia i Sadykierz.

Rozwój Inowłodza nastąpił za czasów Kazimierza Wielkiego. Najprawdopodobniej już wówczas miasto było jednym z 19 najważniejszych ośrodków władzy tego króla. Wzniesiono w nim mury miejskie i zamek. Do dwóch miejskich bram przez fosę i rzekę Pilicę wiodły dwa drewniane mosty. W obrębie murów, które wzmocnione były dwiema prostokątnymi basztami, znajdował się rynek, ratusz, kościół i zabudowania mieszkańców. Bezpieczeństwa strzegł zamek.

Zamek zbudowany na planie prostokąta otoczony był fosą. W obwodzie murów znajdowały się dwie wieże. W narożniku północno – wschodnim znajdowała się wysoka ośmiokątna wieża.  W murze południowym znajdowała się niższa prostokątna wieża. W ścianie wschodniej zamku znajdowała się brama główna. W środku znajdował się wzniesiony na planie litery L budynek mieszkalny, który przylegał do zachodniego i północnego muru obwodowego.

Z informacji, które uzyskałem na miejscu (trudno się bowiem cokolwiek dowiedzieć ze źródeł oficjalnych lub strony internetowej, która pamięta chyba początki sieci www na świecie) w zamku ma się znajdować coś w rodzaju Centrum Kulturalnego połączonego z informacją turystyczną.

Zwiedzanie zamku ma być ograniczone do tego co udało się odbudować. Podobno cała inwestycja miała zakończyć się w grudniu, niestety nie mam do dziś żadnych konkretnych informacji na ten temat. Jeśli ktoś coś wie – proszę o maila.

---

tamizpowrotem.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Chorwacja, kraj o tradycji turystycznej

Chorwacja, kraj o tradycji turystycznej

Autorem artykułu jest Barbara Mystkowska


Długie plaże, odbicia kamiennych skał w morzu, liczne zamki "porozrzucane" po pagórkach Chorwackiego Zagorja. Albo ciemne lasy Gorskiego Kotaru, niekończące się pola zasiane zbożem w Sławonii, źródła termalne, kamieniste góry tuż obok morza, przytulne miasta sławońskie na równinie.

Któż potrafiłby w jednym zdaniu wyliczyć to wszystko, co Chorwacja oferuje swoim gościom! Każda pora roku i każdy z chorwackich regionów dostarcza wrażenia nowe i niepowtarzalne, tak bardzo różniące się od codzienności. Współcześni odkrywcy albo ludzie biznesu, amatorzy wspinaczki górskiej lub żeglarze, wielbiciele przyrody lub wrzawy miejskiej, sportowcy lub zwolennicy rekreacji - wszyscy znajdą w Chorwacji swoje miejsce - przyjemny wypoczynek po trudach dnia codziennego i powód do ponownego przyjazdu.

Tradycja turystyki chorwackiej jest długa. Ze względu na piękno Chorwacji, wcale to nie dziwi. Zresztą właśnie najbliżsi sąsiedzi, Austriacy i Węgrzy, zaczęli w XIX w. rozwijać turystykę na tym terenie, zrozumiawszy, że zdrowy klimat i ładne krajobrazy oferują wyjątkowo duże możliwości wygodnego odpoczynku. Już w dawnym XIV w. w Dubrowniku, mieście-republice na chorwackim południu, szczególną uwagę poświęcano podróżnikom odwiedzającym miasto w celu załatwiania interesów handlowych lub dyplomatycznych. Chociaż już wówczas zbudowano pierwsze zajazdy dla przyjezdnych - w tym też kwarantanny - to jeszcze nie można uznać tego za początki turystyki.

W bardziej współczesnym znaczeniu tego słowa początki turystyki w Chorwacji związane są z budową komunikacji, szczególnie sieci kolejowej w drugiej połowie XIX w. Istnienie pierwszego hotelu-zajazdu zanotowano na wyspie Hvar w 1848. r. Jest to tradycja, której mogłyby pozazdrościć tej dalmatyńskiej wyspie dużo bardziej znane światowe ośrodki turystyczne.

Chorwacja to kraj predystynowany do bycia krajem turystycznym. Wszystkie późniejsze lata, a szczególnie ostatnie dziesięciolecia, potwierdzały to zdanie. Podążając śladem tradycji innych krajów turystycznych, ale omijając pułapki w które te kraje wpadały, Chorwacja – co do tego wszyscy są zgodni - zachowała istotną równowagę między przeszłością a teraźniejszością, życiem na miarę człowieka a rozwojem, indywidualnością a życiem społecznym. Jednak wbrew temu, że miała względnie udane lata pod względem turystyki, goszcząc licznych turystów, którzy wybrali wakacje w Chorwacji zamiast w innych słynnych ośrodkach europejskich, z całego swojego bogactwa Chorwacja skorzystała dotychczas tylko częściowo.

Mają rację ci, którzy mówią, że złoty okres chorwackiej turystyki dopiero nadchodzi. Poza różnorodnością i pięknem przyrody, ostoją chorwackiego optymizmu jeśli chodzi o dalsze losy turystyki jest przede wszystkim chroniona przestrzeń. Specjaliści lokalni i zagraniczni zgodni są co do oceny, że Chorwacja to ze wszystkich krajów północnego Śródziemnomorza kraj o najmniejszym stopniu nasycenia przestrzennego, to kraj szanujący plany przestrzenne i omijający stresy ekologiczne wywoływane przez rozwój przemysłowy i cywilizacyjny. Dlatego dzisiaj, posiadając mnóstwo chronionej przestrzeni w ramach systemu parków narodowych lub innych systemów ochrony przestrzeni, nosząc się z zamiarem dwukrotnego poszerzenia tej przestrzeni w bliskiej przyszłości, Chorwacja reprezentuje pod względem ekologii wyjątkowo cenny obszar w środku Europy. Z siedmiu parków narodowych trzy znajdują się w regionach górskich (Risnjak, Paklenica i Jeziora Plitwickie), cztery w regionach przybrzeżnych (Kornaty, Mljet, Brijuni oraz Krka). Warto pojechać do Chorwacji, by je poznać!

---

http://www.naszdubrownik.com/

http://www.chorwacja-wczasy.pl/

 

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Europa Środkowa i Wschodnia – sposoby na tanie zwiedzanie i podróżowanie

Europa Środkowa i Wschodnia – sposoby na tanie zwiedzanie i podróżowanie

Autorem artykułu jest mar chyb


Podróżowanie to całkiem fajna sprawa. Zwłaszcza, gdy mamy zagospodarowane spore środki na tego typu eskapadę. Gorzej, gdy nasze fudusze mają spore limity...

a podczas tułaczki chuchamy i dmuchamy na każdą wydawaną monetę – nieważne, czy jest to złotówka, eurocencik, czeska korona lub choćby węgierski forint. Tak naprawdę należy dostosować się do kilku podstawowych zasad, dzięki którym można zaoszczędzić trochę gotówki – nie oszczędzając przy tym na kosztach zwiedzania. No i konsumpcji.

Oszczędni, zaprawieni w bojach turyści uwielbiają przemieszczanie się z kilku(nasto)kilogramowym plecakiem na plecach. Jest to faktycznie najtańsza opcja noclegu, ma jednak sporo ograniczeń. Taka podróż musiałaby odbywać się jedynie w sezonie letnim, a i wtedy nie mamy gwarancji, czy kapryśna pogoda w tym regionie kontynentu nie zaskoczy nas przypadkiem negatywnie. Kilkudniowe deszcze, lodowaty wręcz wiatr, burze, mogą zaskoczyć nas nawet w sierpniu. Poza tym – w wielu krajach rozbijanie namiotu traktowane jest niemal niczym zbrodnia przeciw ludzkości i nad naszymi głowami wisi niebezpieczeństwo solidnej kary.

Nie wszędzie jest Rumunia, niestety – tam najłatwiej o ten typ podróży. Dobrą opcją są więc hostele – za przyzwoitą cenę dostajemy łóżko, ciepły prysznic, często śniadanie, poza tym dobre towarzystwo podobnych trampów, z którymi łatwo wymienić doświadczenia z podróży. Warto przygotować się merytorycznie do wyprawy. Wiedzieć – gdzie się jedzie i co chce zobaczyć. W wielu miejscach będziemy wręcz molestowani i nagabywani ofertami pieszych wycieczek z przewodnikiem. Często przepłacimy, nie dowiadując się niczego więcej, niż przeczytamy w każdym, przeciętnie nawet napisanym przewodniku. Podobnie rzecz się ma z jadłem i popitką – pokusa spróbowania lokalnych specyjałów i trunków zawsze jest wielka. Dobrze unikać centrów turystycznych. Pamiętajmy – one nie są dla nas. One nie są nawet dla miejscowych. One istnieją i funkcjonują dzięki turystom z bogatych państw zachodnich, dla których 5 czy 25 euro nie stanowi wielkiej różnicy. Warto oddalić się od centrum – choćby dziesięciominutowy spacer wystarczy, aby znaleźć podobne menu z nieraz kilkakrotnie niższymi cenami.

Dla podróżnika - obserwatora takie miejsca są bezcenne – bo gdzie lepiej poznać miejscowych ludzi, prawdziwego ducha miejsca, jak nie w lokalnych wyszynkach? Sporo zaoszczędzić można również na transporcie. Nasza część kontynentu ma taką dziwną regułę, że wszelkie połączenia transgraniczne, głównie kolejowe, są – bez jakiegokolwiek uzasadnienia – wściekle drogie. Uzasadnieniem była niegdyś przeprawa graniczna. Teraz jednak, po wejściu większości krajów do strefy Schengen, odprawy w towarzystwie uzbrojonych mundurowych już nie ma, a stare ceny, nie wiedzieć czemu, pozostały.
Są autobusy – kilkakrotnie tańsze, czasem szybsze niż pociąg – jak w przypadku dojazdu do Budapesztu.

Fatalnie połączeni jesteśmy ze Słowacją – jakieś 2-3 drogie bezpośrednie pociągi, kilka autobusów transgranicznych (głównie o charakterze lokalnym) i tyle! Tylko tyle!
Dobrym pomysłem jest z pewnością dotarcie do miasta granicznego (warto sprawdzić, czy po obu stronach granicy znajduje się węzeł kolejowy lub chociaż połączenia autobusowe). Doskonałym przykładem jest coraz popularniejszy Cieszyn – doskonały przykład taniego tranzytu z Krakowa do Pragi i z powrotem. Z Krakowa łapiemy autobus do Cieszyna, z Czeskiego Cieszyna bezpośredni pociąg do Pragi. Koszt? Jakieś 80 złotych zamiast 240, które płacimy za bezpośredni pociąg. 

Podróżowanie nie musi być drogie.
Wystarczy kilka chwil, dobry plan podróży, żeby nasza wycieczka stała się niezapomnianym przeżyciem, nie drenując nadto kieszeni.

---

Hostel Cieszyn - 3 Bros' Hostel Cieszyn/ Český Těšín, 
ul Mennicza 14 (wejście od ul. Bóżniczej) tel: +48 539 034 539 

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Pałac w Łomnicy - perełka dolnośląskiej architektury wczesnobarokowej

Pałac w Łomnicy - perełka dolnośląskiej architektury wczesnobarokowej

Autorem artykułu jest Wojciech Borowski


Pałac w Łomnicy jest jednym z bardziej rozpoznawalnych pałaców Kotliny Jeleniogórskiej. W stylowej restauracji można spróbować między innymi ryb z Karpnickich Stawów czy rosołu z dzika. Główny budynek pałacu udostępniony jest dla turystów tylko częściowo.

Jest tu także sklep lniarski oraz mała tradycyjna piekarnia, w której znajdziemy także wybór konfitur i dojrzewających serów.

Dwór w Łomnicy został wzniesiony w drugiej połowie XVII wieku. Z tego okresu do dnia dzisiejszego przetrwał główny korytarz pałacowy z dwoma narożnymi alkierzami. Tutejszy majątek należał wówczas do rodu Tomagninich. Przebudowa dworu na barokowy pałac miała miejsce w latach 1705-1725, prawdopodobnie według planów znanego architekta Martina Frantza z Rewala. Ostatnia zasadnicza przebudowa została przeprowadzona w latach 1838-1844, po przejęciu pałacu przez rodzinę Kusterów. Jej projektantem i realizatorem był Albert Tollberg.

Obecny kształt budynku niewiele zmienił się od czasów baroku, całość otacza park krajobrazowy, który według ostatnich ustaleń powstał w 1835 roku z wykorzystaniem naturalnego nadrzecznego ukształtowania terenu. Podobnie jak w przypadku parku w Wojanowie, jego autorem był Piotr Józef Lenne, architekt króla pruskiego, który połączył oba parki, a przy tym także pałace w jeden kompleks, swoisty „pałacowy ogród”.

Po II wojnie światowej w pałacu w Łomnicy mieściła się szkoła rolnicza, a następnie szkoła podstawowa. Jak wiele dolnośląskich dworów, został mocno zaniedbany. Obecnie, odzyskany przez ostatnich przedwojennych właścicieli, został przekształcony w hotel i restaurację. Na zachód od pałacu wznosi się klasycystyczny tzw. Dom Wdowy, wzniesiony w latach 1803-1804 staraniem Christiana Gotfrieda Mentzla.

---

serwis http://moj-dolnyslask.com.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bieszczady - miejsce dla każdego

Bieszczady - miejsce dla każdego

Autorem artykułu jest Urszula Wałachowska


Bieszczady  to kraina Połonin, pięknych krajobrazów i siedlisko dzikich zwierząt. To tu wędrując szczytami gór możemy podziwiać piękne krajobrazy nie tylko polskich Bieszczad, ale i Słowacji czy Ukrainy. Odpoczynek w takim miejscu sprawia, że jesteśmy pełni życia, na twarzy gości nam uśmiech i znów chcemy wrócić.

W Bieszczady przyjeżdża się raz - potem się już tylko wraca...

Coś w tych słowach jest, bo ludzie zauroczeni tymi górami wciąż wracają, ba!  Niektórzy nawet porzucają dotychczasowe zajęcia, prace i zamieszkują tu - na południu Polski. Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc - a wróble zawracają.

Tak naprawdę, to nie potrzeba tu wiele do szcześcia, odgłosy dzikiej przygody, czyste powietrze to cała magia tego miejsca. Dla wielu Bieszczady to region wciąż nie do końca odkryty. Solina, Połoniny - o tym słyszał prawie każdy, jednak są przecież miejsca, gdzie ludzka stopa nie stanęła. Zdziczałe sady, zarośnięte cmentarze i pozostałości  po starych piwnicach, kryją w sobie bolesą tajemnicę, którą nie każdy poznaje.

Dziś Dzikie Bieszczady kreowane przez wielu jako miejsce niegdyś niedostępne i dzikie, trochę się zmieniły. Z roku na rok mamy coraz więcej atrakcji turystycznych, zaś w internecie aż roi się od ofert wypoczynku na polskim Dzikim Wschodzie. A jest co tu robić!

Solina - przyciąga swoją urodą i trochę dzikim charakterem. To raj dla żeglarzy, którzy mogą wraz ze swoją łajbą poznawać niezagospodarowane tereny wokół jeziora. Dla tych, którzy lubią poczuć odrobinę adrealiny, rzeka San doskonale nadaje się na spływy kajakowe czy pontonowe. Czymże jednak byłyby góry bez wędrówek górskich. Ukształtowanie terenu, rozległe Połoniny zachęcają turystów do spacerów po Bieszczadzkim Parku  Narodowym. Zresztą jest to w sumie najczęściej odwiedzane miejsce przez turystów. Połonina Wetlińska wraz ze słynną Chatką Puchatka w sezonie staje się mekką łazików górskich. Są jednak osoby, które wolą ciszę i spokój, której przecież nie brakuje w tych górach. Wystarczy opuścić teren Parku Narodowego, a turystów jakby mniej, szlaki jakby bardziej zarośnięte, a widoki czasami równie piękne. 

Nie od dziś wiadomo, że w Bieszczadach żyją niedźwiedzie, rysie, wilki czy żubry. Kto z nas nie marzył, by spotkać mieszkańca Karpackiej Puszczy na swojej drodze. Ci, którzy próbowali doskonale wiedzą, że wcale do najłatwiejszych zadań to nie należy. Wyprawa na takie Bieszczadzkie Fotosafari jest na pewno niezapomnianą przygodą. Warto jednak, zanim wyruszymy na takie poszukiwania, zapytać kogoś o ostoje zwierząt, poznać zwyczaje i przejścia takiej zwierzyny, a przede wszystkim musimy mieć dużo szczęścia.

Bieszczady - to miejsce, gdzie każdy może znaleźć coś dla siebie. Jeziora otoczone górami, doskonale nadają się na wędrówki. Zostały tu również wytyczone ścieżki spacerowe na nordic walking. Rozległe Połoniny zachęcają pięknymi widokami, nie ma zaś chyba nic piękniejszego jak zobaczyć budzące się i zapypiające Bieszczady ze szczytu Tarnicy. Niektórzy wybierają wędrówki w nocy na Halicz, by ujrzeć światła Lwowa...

Bieszczady to po prostu niewielki skrawek ziemi, który swoją magią zaprasza o każdej porze roku. 

---

www.dzikie-bieszczady.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Atrakcje turystyczne w okolicy Łeby

Atrakcje turystyczne w okolicy Łeby

Autorem artykułu jest markned


Odwiedzając Łebę, warto zwiedzić nie tylko samo miasto. Wyjątkowe położenie sprawia, że turyści nie powinni narzekać na nudę, kiedy nie można zażywać kąpieli morskich i słonecznych. Od zachodniej części Łeby (Rąbka - dojazd ul. Słowackiego i Turystyczną) wiedzie trasa do jednej z największych atrakcji nad polskim morzem.

Panujące tu odwiecznie warunki klimatyczne, sprzyjają tworzeniu się tzw. ruchomych wydm. Największe wydmy powstają wlaśnie w okolicach Łeby. Warto zobaczyć je na własne oczy - żadne, nawet najlepsze zdjęcie nie odda tego widoku.

Do Rąbki można dojechać samochodem i pozostawić go na parkingu (w sezonie płatny). Stąd jak się komu podoba - stateczkiem po jeziorze, "melex-em", rowerem (jest tu także wypożyczalnia rowerów) lub piechotą można dostać się do wydm. Ponieważ jest to teren Słowińskiego Parku Narodowego, poruszanie się pojazdami z silnikiem spalinowym jest zabronione.

Po drodze warto zwiedzić miejsce, gdzie w czasie II wojny światowej Niemcy zbudowali doświadczalny poligon rakietowy. Obecnie funkcjonuje w tym miejscu Muzeum Wyrzutni Rakiet. Zwiedzanie muzeum trwa około 40 min i odbywa się z przewodnikiem. Informacje zdobywane podczas zwiedzania, dotyczą nie tylko wyrzutni zainstalowanej tu przed laty przez Niemców, ale i historii broni rakietowej jako takiej. Na terenie muzeum udostępniona jest dla turystów wieża widokowa. Ze szczytu rozpościera się wspaniały widok na morze i Jezioro Łebsko. Patrząc na południowy zachód, w oddali, przy dobrej widoczności, można zauważyć najwyższą na wybrzeżu wydmę - Górę Łącką (ok. 40 m n.p.m.).

Po krótkim  odpoczynku, można ruszyć dalej w kierunku wydm. Odległość od Rąbki do wyrzutni to 3,5 km, od wyrzutni do wydm 3,5 km. Wracać można tą samą drogą lub plażą. Można także powędrować dalej - do Czołpina (ok. 17 km) albo Rowów (ok. 25 km).

---

Wczasy nad morzem

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wieczna wiosna - Madera

Wieczna wiosna - Madera

Autorem artykułu jest Marcin Górski


Malowniczy archipelag Madery zachwyca krajobrazem i klimatem. Największa wyspa nazywana jest ogrodem Boga, ale na mniejszych krajobraz jest iście diabelski.

Archipelag na Oceanie Atlantyckim (u wybrzeży Afryki) odkryli Portugalczycy. Największą wyspę nazwali Ilha Madeira, czyli Wyspa Drewna (lub Zalesiona). Nazwa ta najlepiej oddaje urodę tego skrawka ziemi (pozostałe wyspy np. Porto Santo czy Baixo są wulkaniczne lub pustynne). Leżą od siebie w niewielkiej odległości, Baixo jest rezerwatem przyrody.

Madera

Madera to wspaniałe miejsce na przedłużenie lata, dlatego wiele polskich biur podróży oferuje właśnie wyjazdy Last Minute. O tej porze roku temperatura jest idealna, natomiast zimą nie spada poniżej 17 stopni C. Czego więcej chcieć od życia? Panuje tu wieczna wiosna. Wyspę porasta roślinność podzwrotnikowa. Lasy wawrzynowe zostały wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Turystów zachwycają wszechobecne kolorowe kwiaty, zielone pnącza, dech w piersiach zapierają urwiska i malownicze wodospady.

Ale Maderę rozsławiły przede wszystkim winorośle. Produkowany z nich trunek otrzymał nazwę, a jakże, Madera (za jego kieliszek jeden z szekspirowskich bohaterów gotów był oddać duszę diabłu). Innych maderskich trunków można spróbować podczas nocnego życia na wyspie. Spędzając wakacje na Maderze warto poznać tutejszą kuchnię, która opiera się na rybach, często bardzo egzotycznych.

Madera jest rajem dla amatorów aktywnego wypoczynku. Wzdłuż lewad (kanałów nawadniających) przygotowano trasy do wędrówek. Miłośnicy sportów wodnych mogą żeglować, nurkować, łowić ryby i uprawiać surfing. Wyspę można zwiedzić również na rowerze, choć trzeba mieć niezłą kondycję, bowiem wyspa jest dość górzysta. Najwyższy szczyt Pico Ruivo ma 1862 metrów n.p.m. Trzecim najwyższym szczytem Madery jest Pico Arieiro o wysokości 1818 metrów n.p.m. Przy dobrej pogodzie widać z niego sąsiednie wyspy. Wyspę można również zwiedzać wypożyczonym samochodem.

Oferta biur podróży jeszcze na ten rok z przelotem z portu lotniczego w Warszawie lub Krakowie, na okres 7 dni, przy standardzie all inclusive rozpoczyna się od kwoty 1599 złotych od osoby. Im bliżej świąt Bożego Narodzenia ceny są wyższe. Na wyspie jest wiele hoteli, dlatego warto wybrać taki, które już z okna pokoju zapewnia widok na morze.

---

Źródło: http://latam.com.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bieszczady - wczasy na łonie natury

Bieszczady - wczasy na łonie natury

Autorem artykułu jest Urszula Wałachowska


Bieszczady to przede wszystkim dzika przyroda. Rozległe tereny, brak zabudowań na horyzoncie sprawiają, że można poczuć się naprawdę wolnym człowiekiem. To właśnie tu można zobaczyć gwieździste niebo nocą, śledzić wzrokiem drogę mleczną, poczuć wiatr we włosach i zasmakować dzikich jagód czy wody z górskiego strumienia. 

Spotkanie z Bieszczadami to wyjazd w głąb dzikiej przyrody, która jeszcze pół wieku temu była zamieszkiwana przez grupy etniczne - Bojków i Łemków oraz pasterzy, którzy wypasali swoje bydło na wysokich połoninach. Dzisiaj po zawieruchach historii zostało po nich niewiele śladów m.in. opuszczona cerkiew w Łopience, która dziś odbudowana stanowi miejsce kultu i pamięci po grekokatolikach, którzy zamieszkiwali niegdyś tą krainę. Dziś ich miejsce zajęli przybysze z różnych stron Polski.

W ramach rozwoju i ponownego zasiedlenia Bieszczad, w latach 50-tych zaczyna tu przybywać zupełnie inna ludność – leśnicy, drwale, a przede wszystkim poszukiwacze przygód, którzy uciekając przed polityką lub prawem zamieszkują w Bieszczadach. Dziś zwani „Zakapiorami” dumnie opowiadają, jak się tu żyło. Stanowią specyficzną grupę artystów (rzeźbiarzy, pisarzy, malarzy). Jednak od zawsze Dzikie Bieszczady były zamieszkiwane przez zwierzęta, które licznie zamieszkują tutejszą knieję, dlatego też ciężko przyjechać w Bieszczady i nie zapoznać się również z  fauną – wilkami, rysiami, niedźwiedziami, którym z chęcią każdy chciałby spojrzeć prosto w oczy.   

Zwiedzając Bieszczady mamy okazję poznać kulturę, religię, a przede wszystkim przyrodę tej geograficznej krainy. Zabytki, pomniki przyrody, rezerwaty, stare chałupy i cmentarze stanowią główny majątek tego regionu, dlatego też zwiedzając te miejsca możemy powrócić myślami do czasów, kiedy żyło się tu może i biednie, ale bardzo szczęśliwie.

Jednak z dnia na dzień krajobraz się zmienia, cywilizacja swoim tempem biegnie do przodu, a śladów przeszłości pozostaje coraz mniej. Bieszczady, prócz zorganizowanych atrakcji turystycznych, są jeszcze same w sobie żywym skansenem, który z dnia na dzień zanika, dlatego czasami trzeba się śpieszyć, by jeszcze zobaczyć zarośnięty cmentarz, krzyż pod lipą, a nawet walącą się już chałupę, w której kiedyś tętniło życie. To właśnie Bieszczady, które mamy Państwu do zaoferowania - te których jeszcze nie znamy, te które poznać pragniemy.

---

www.dzikie-bieszczady.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Szlakiem muzeów Młodej Polski

Szlakiem muzeów Młodej Polski

Autorem artykułu jest Edyta


Oprócz znanych wszystkim zabytków Krakowa, miasto ma również bogatą ofertę muzeów z bardziej lub mniej znanymi dziełami. Epoka Młodej Polski bardzo mocno zaznaczyła się w Krakowie. W wielu muzeach możemy oglądać prace Wyspiańskiego czy Mehoffera.

Muzeum Narodowe

Jednym z bardziej znanych w Polsce i na świecie muzeów jest Muzeum Narodowe w Krakowie. Znajduje się tu Galeria Sztuki Polskiej XX wieku, w której zobaczyć możemy jedne z najwspanialszych kolekcji tego okresu. Spotkamy tu obrazy autorstwa Witolda Wojtkiewicza, których klimat wydaje się być niepokojący, Wojciecha Weissa i Władysława Podkowińskiego. Tęsknotę za Ukrainą zobaczyć można w miniaturowych krajobrazach Jana Stanisławskiego, a oprócz nich Muzeum Narodowe prezentuje dzieła Jacka Malczewskiego czy Leona Wyczółkowskiego. Zwiedzających może zaciekawić technika witraży, którą możemy zobaczyć w dziełach Stanisława Wyspiańskiego tworzącego projekty dla Katedry na Wawelu czy Józefa Menhoffa, którego projekty przeznaczone były dla katedry w szwajcarskim Fryburgu.

Galeria Rzemiosła Artystycznego również prezentuje dzieła wykonane techniką witrażu. Są tu przedmioty z kościoła Ojców Dominikanów, pochodzące z okresu XIII do XVI wieku. W galerii tej wystawione są także przedmioty codziennego użytku ze schyłku secesji. Zastawy porcelanowe, srebra czy meble prezentują fragmenty życia sprzed wieków. Wśród wielu wyjątkowo cennych przedmiotów znajdujących się w zbiorach muzeum możemy oglądać szkła, których autorem jest Emil Galle, a także kilka elementów serwisu do kawy, który zaprojektował znany architekt wiedeński Josef Hoffman. W grupie przedmiotów ceramicznych wykonanych przez polskich artystów zobaczymy wazon, na którym widnieje korowód nagich postaci, wykonany przez Jana Szczepkowskiego.

Muzeum Stanisława Wyspiańskiego

W kamienicy z XVII wieku mieści się Muzeum Stanisława Wyspiańskiego. Została ona oddana na siedzibę muzeum dopiero w 2003 roku, kiedy zakończono długotrwały remont. Znajduje się tu największa liczba prac jednego z najwybitniejszych artystów, który tworzył na przełomie XIX i XX wieku. Autor ten związany był z wieloma gałęziami sztuki, dlatego oglądać można tu zarówno obrazy jego autorstwa, portrety przyjaciół, autoportrety, ale również projekty witraży, kostiumów teatralnych czy scenografii. Znajdują się tu również meble wykonane dla Tadeusza Boya Żeleńskiego, a także słynne witraże, które autor zaprojektował między innymi dla Kościoła Franciszkanów w Krakowie czy Domu Towarzystwa Lekarskiego. W muzeum tym zobaczyć możemy również galerię poświęconą Feliksowi Jasieńskiemu, znanemu pod pseudonimem „Mangghi”.

---

Ciekawe miejsca w Krakowie oraz noclegi tutaj

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Saturday, 9 February 2013

Szukamy dobrego miejsca noclegowego.

Szukamy dobrego miejsca noclegowego.

Autorem artykułu jest max ell

Dziś możliwe jest wypoczywanie w wielu miejscowościach oraz regionach naszego kraju, a nawet i świata. Oczywiście będzie konieczne skorzystanie również z możliwości jakie oferują nam obecni przedstawiciele rynku noclegowo-turystycznego.
Jeżeli będziemy mieli ochotę na spędzenie udanego wypoczynku w górach, to oczywiście powinniśmy wybrać hotel, a jeżeli zależy nam na niskiej cenie, to mogą być oczywiście kwatery prywatne. Będzie warto również skorzystać z możliwości zarezerwowania samodzielnie sobie jakiegoś miejsca noclegowego.
Oczywiście noclegi dziś mamy różne i każdy z nich będzie w stanie nas zaskoczyć, czy to pozytywnie czy to negatywnie. Jeżeli lubimy komfort wypoczynku, to oczywiście powinniśmy się zdecydować na skorzystanie z możliwości wypoczywania w hotelach oraz pensjonatach, bowiem tam oczywiście będzie można liczyć na doskonałej klasy luksus. Każdy z nas będzie miał również możliwość skorzystania ze znacznie tańszej opcji i wykupić sobie noclegi w gospodarstwach agroturystycznych albo jakichś innych placówkach. Jest to uzależnione jedynie od naszych wymagań oraz oczekiwań jakie będziemy posiadali w stosunku do miejsca, w którym będziemy spędzali noc i swój urlop.
Jednak najważniejsze jest to, aby noclegi dawały nam możliwość czucia się wypoczętym i zadowolonym z wyjazdu. Jeżeli będzie wszystko ok, to będzie można stwierdzić, iż wybrało się na udany urlop. Cisza, spokój oraz zero problemów są to rzeczy, które każdy z nas będzie musiał posiadać zawsze. Należy zatem znaleźć dla siebie takie rozwiązanie, które będzie w stanie zapewnić nam doskonałej klasy odpoczynek oraz powinno być to miejsce, do którego będzie się chciało wracać wielokrotnie.
Za granicą oczywiście będzie można również wszystko samodzielnie zorganizować, aczkolwiek na pierwszy raz będzie znakomicie wybrać się z biurem podróży, aby sprawdzić co i jak powinno wyglądać. Posiadanie całkowitej pewności, iż będzie się w stanie sobie poradzić ze wszystkim samodzielnie jest niezwykle bardzo ważne.
---

Zawsze można znaleźć tanie noclegi małym nakładem pracy.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wakacje w Poddąbiu

Wakacje w Poddąbiu

Autorem artykułu jest PI

Morze, góry, Mazury… gdzie spędzić wakacje? W Polsce mamy to szczęście, że wybór miejsca spędzenia wczasów mamy ogromy. Najpopularniejszym miejscem chyba jednak wciąż cieszy się nasze polskie morze.
Nad Bałtykiem jest wiele uroczych miejscowości, w których możemy miło spędzić wakacyjny urlop. Jedną z nich jest Poddąbie.
Poddąbie to idealne miejsce na wakacyjny wypoczynek. Miasto przyciąga masy urlopowiczów, którzy chcą miło spędzić czas nad polskim morzem. Turystyka jest jednym z głównych nurtów wpływających na rozwój gospodarczy tego regionu. Nic więc dziwnego, że nocleg w Poddąbiu można wynająć po dość przystępnych cenach. Nawet apartamenty nie są kosztowne, choć wszystko oczywiście zależy od klasy i jakości apartamentu.
Zwykle noclegi w Poddąbiu mają też konkretne ceny w zależności od tego czy znajdują się blisko morza (np. do 50 m. od niego), czy gdzieś dalej oraz ile osób ma w apartamencie gościć. Ceny za tego rodzaju noclegu wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset złotych za dobę. Jeśli chodzi o apartamenty, dostosowane są one do wysokich standardów, niektóre zawierają dodatkowe aneksy kuchenne oprócz osobistych łazienek. Udostępniają także bezpłatne miejsca parkingowe na terenie posesji, zapewniają bezpłatne możliwości korzystania z Internetu albo zlokalizowane są w miejscach z dostępem do ścieżek rowerowych, placów zabaw i innych lokalnych atrakcji.
Jeśli chcemy spędzić miło wakacje nad morzem, to oczywiście Poddąbie nie jest jedyną alternatywą. Nadmorskich kurortów mamy bez liku. Możemy przebierać i wybrać tę miejscowość, która odpowiada nam najbardziej, np. Dębinę.
Dębina to malownicza wieś nadmorska o charakterze turystyczno-wypoczynkowym. Wokoło roztacza się przepiękna panorama na tereny porośnięte i bezkresne krajobrazy Słowińskiego Parku Narodowego z jeziorem Gardno i wzgórzem Rowokół na czele.
---

Słoneczne Apartamenty - Poddąbie

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Maroko - na północnym krańcu Afryki

Maroko - na północnym krańcu Afryki

Autorem artykułu jest Marcin Górski

Z jednej strony błękitne fale Atlantyku i dzikie plaże, z drugiej skute lodem szczyty gór Atlas, a pomiędzy nimi gorące piaski pustyni – to jest właśnie Królestwo Maroka.
MarokoW czasie polskiej zimy wycieczka wzdłuż atlantyckiego wybrzeża Maroka to wspaniała odskocznia i możliwość kąpieli w ciepłym morzu. Siedmiodniowe wczasy kosztują około 2600 złotych od osoby. Obejmuje lot czarterowy, wyżywienie i 7 noclegów w hotelach. Wycieczkę warto rozpocząć i zakończyć w Agadirze. W mieście można spacerować po medynie, czyli arabskiej starówce. Zaprojektował ją włoski artysta Coco Palizzi.
12 km od Agadiru położony jest Aourir, jego wybrzeże słynie z tworzących się tu zimą wysokich fal, co sprawia, że jest rajem dla surferów. Kolejnym punktem wycieczki powinna być Essaouira. To stamtąd pochodzą najpiękniejsze wyroby z drewna tui i cedru. Dalej na północ warto odwiedzić Safi, gdzie znajduje się imponująca forteca Kasr al-Bahr. Kamienna twierdza wznosi się nad miastem. Zbudowali ją portugalscy koloniści. Safi słynie także z pracowni garncarskich.
Godzinę drogi i dojeżdżamy do Al-Dżadidy, tutaj znajduje się Portugalska Cysterna - czyli zbiornik wody pitnej i mury obronne. Niedaleko położona jest Casablanca, gdzie największe wrażenie robi meczet Hassana II. Wybudowany w 1989 roku minaret ma 210 metrów wysokości. Kolejny wielki minaret można podziwiać w Rabacie. Pochodzi z XII wieku i jest nazywany Wieżą Hassana. U jego stóp znajduje się 200 fragmentów kolumn nieukończonego meczetu Hassana. Obok wznosi się współczesne mauzoleum Mahomeda V, dziadka obecnie panującego króla, Mahomeda VI.
Najdalej na północ wysuniętym miastem Maroka jest Tanger. Ze wzgórza Charf, najwyżej położonego punktu w mieście, mieliśmy widok na wybrzeże hiszpańskie położone po przeciwnej stronie Cieśniny Gibraltarskiej. Najcenniejszym zabytkiem Tangeru jest dawny pałac sułtański Dar-el-Makhzen, wybudowany przez Mulaja Ismaila. Pałac jest dziś siedzibą muzeum. Podobno Mulaj Ismail spłodził 888 dzieci i został wpisany do Księgi rekordów Guinessa. Nic dziwnego, jego harem liczył aż 500 kobiet.
Wracając do Agadir, warto zahaczyć o Meknes. Największe wrażenie robią bogato zdobione bramy Bab el-Khemis i Bab el-Mansour. Warto zwiedzić także mauzoleum Mulaja Ismaila. Po drodze koniecznie trzeba zatrzymać się w Czerwonym Mieście, czyli Marrakeszu. Symbolem miasta jest meczet Kutubija. Jednak wszystko przyćmiewa wieczorna atmosfera placu Dżemaa el-Fna. Nocą plac wypełnia gwar, muzyka i aromat egzotycznych potraw. Pełen jest kuglarzy, zaklinaczy węży i treserów małpek.
Maroko to bardzo kolorowy kraj, wśród Polaków cieszy się coraz większą popularnością. Nadmorskie miasta posiadają bogatą bazę hoteli oraz atrakcji nie tylko związanych wodą. Wspaniałe krajobrazy zapewnia wyjątkowe położenie kraju pomiędzy wybrzeżem Atlantyckim, Morzem Śródziemnym i Saharą, w Maroku nie ma więc czasu na nudę. Większość wycieczek obejmuje ofertę all inclusive, a więc o nic nie trzeba się martwić.
---

Autor - eWypoczynek.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kraków – miasto pełne skarbów

Kraków – miasto pełne skarbów

Autorem artykułu jest Przemysław Struski

Kraków to miasto, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Rozsławione również wśród turystów zagranicznych, wciąż rośnie w siłę, jako turystyczna potęga, przyciągając coraz więcej zainteresowanych jego tajemnicami.
Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem w Krakowie trudno się nudzić. To miejsce dla każdego - znajdą tu dla siebie wiele atrakcji turyści, podążający śladami historii, nie będą się nudzić poszukiwacze aktywnych przygód, pełni zajęć będą miłośnicy rozrywek i ci, którzy poszukują spokojnego miejsca odpoczynku.

Co w Krakowie zobaczyć trzeba. W Krakowie spokojnie można spędzić i dwa tygodnie, znajdując każdego dnia nowe ciekawostki. Jeśli jednak planujemy spędzić tu mniej czasu, należy stworzyć plan, obejmujący to, czego pominąć nie wypada. Zwiedzanie Krakowa jest proste, miasto bowiem posiada doskonale rozbudowaną infrastrukturę komunikacji miejskiej, a dla chętnych – turystyczne autobusy i meleksy, przemieszczające się najatrakcyjniejszymi szlakami.

Obowiązkowym punktem na mapie turysty powinien być Kazimierz. Stanowiący niegdyś odrębne miasto, dziś będący dzielnicą - centrum kultury żydowskiej i chrześcijańskiej, dającą namacalny dowód, jak wielką społeczność żydowską w Krakowie pochłonęła wojna. Dzielnica ma w sobie nieopisany urok – wąskie, brukowane uliczki, wszechobecne obiekty sakralne, klimatyczny Nowy Cmentarz Żydowski i – w końcu – wiele przytulnych kafejek i restauracji, w których przy dźwiękach klezmerskiej muzyki na żywo, obok tradycyjnych dań kuchni żydowskiej, spróbować możemy specjałów z całego świata.

Zwiedzanie Krakowa, to również obowiązkowa przechadzka Drogą Królewską, prowadzącą przez najznakomitsze zabytki miasta. Zobaczymy tu między innymi Bramę Floriańską, piękny Rynek Główny, z królującym nad nim Kościołem Mariackim, Sukiennice – w których po dziś dzień kwitnie handel, piękne kościoły i zespoły klasztorne, aż do wieńczącego wyprawę Wzgórza Wawelskiego. Tu znajdziemy między innymi Zamek Królewski, do którego komnat możemy zajrzeć samodzielnie lub z przewodnikiem, zobaczyć z bliska prywatne apartamenty królewskie, obejrzeć skarbiec oraz zbrojownię; obowiązkowym punktem zwiedzania powinny być krypty, mieszczące się pod Zamkiem i skrywające groby królewskie najznakomitszych władców Polski.

Kraków, to nie jednak tylko historyczne zabytki – to również piękne parki i ogrody, doskonałe restauracje, kawiarnie, wiele miejsc rozrywek nocnych, to miasto przyjazne turystom, dostosowane do pieszych wypraw i zwiedzania rowerem. To miasto, które w sposób niezwykle gościnny zachęca do zaprzyjaźnienia się z nim dostępnością atrakcji oraz bogatą bazą noclegową, dostosowaną do każdej kieszeni.

Aby bliższa znajomość z jednym z najpiękniejszych miast w Polsce była udana, wystarczą wygodne buty, aparat fotograficzny i – jeśli chcemy poznać jego największe sekrety – profesjonalny przewodnik po Krakowie, dzięki któremu nie pominiemy żadnej z atrakcji i który zapozna nas z ciekawostkami, legendami i sekretami miasta. Ci, którzy w Krakowie już byli wiedzą, dlaczego tak chętnie tam wracają, natomiast tym, którzy jeszcze nie odkryli jego uroku – pozostaje gorąco polecić to gościnne, piękne miasto.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Urlop w Polsce nie jest tani

Urlop w Polsce nie jest tani

Autorem artykułu jest Edyta

Organizując wakacyjne urlopy, staramy się znaleźć nie tylko atrakcyjne miejsca, ale również sprawić, by ogólny koszt wakacji nie okazał się zbyt wygórowany jak na naszą kieszeń. Wycieczki do egzotycznych krajów czy nad ciepłe morza często muszą pozostać jedynie w sferze naszych marzeń.
Koszt wycieczki zagranicznej to kilka tysięcy złotych, a ofert last minute jest niewiele i często wiążą się one ze sporym ryzykiem. Z tego też powodu pozostają nam wakacje w Polsce. Jednak czy urlop na naszych rodzimych ziemiach jest faktycznie taki tani? Oczywiście wiele tu zależy od sposobu organizacji, wyboru miejsca i okresu, jednak z reguły trzeba się liczyć z dość dużymi opłatami, zwłaszcza za zakwaterowanie.
Jeśli szukamy oszczędności, warto odrzucić oferty biur podroży i spróbować zorganizować coś na własną rękę. Najczęściej wybieranymi regionami w Polsce są tereny nadmorskie, góry i Mazury. Oczywiście musimy mieć świadomość tego, że im bardziej obleganą turystycznie miejscowość wybierzemy, tym więcej trzeba będzie zapłacić za zakwaterowanie. Dlatego dobrze jest, zwłaszcza dysponując własnym środkiem transportu, pojechać w miejsce mniej znane. Zyskają na tym nie tylko nasze portfele, ale również my sami, gdyż ominą nas tłumy turystów, nieprzyjemny zgiełk, hałas oraz, nie ukrywajmy, większe zanieczyszczenie obszaru.
Ceny za wynajem pokojów hotelowych czy też w pensjonatach zwykle rosną z roku na rok. Nawet jeśli nie są to zbyt wielkie podwyżki (na granicy 10 zł), to i tak przy planowaniu dłuższego urlopu dla kilku osób są one dość mocno odczuwalne. Warto więc szukać promocji, a także obserwować, jak dokładnie ceny wyglądają w poszczególnych miesiącach. Często też bywa tak, że im dłuższy planujemy pobyt w danym hotelu czy pensjonacie, tym niższe są ceny za pokój. Niestety, w wielu regionach, zwłaszcza na Pomorzu, trzeba liczyć nawet 2-3 tysiące złotych za dwutygodniową wycieczkę dla dwóch osób.
Jeśli chcemy uciąć koszty, niestety kosztem dostępnych standardów, możemy spróbować skorzystać z ofert agroturystycznych, których wiele można znaleźć choćby w Internecie. Tu bowiem noclegi mogą kosztować nawet 30 zł od osoby. Kolejnym tanim rozwiązaniem są też schroniska, a jeśli lubimy przygody i surowe warunki, dobrym pomysłem może okazać się wyprawa pod namiot, która zminimalizuje nam niemal do zera koszty zakwaterowania.
Oczywiście do wakacyjnych wydatków doliczyć należy koszty transportu, wejściówek do muzeów i innych atrakcji turystycznych oraz wyżywienie (jeśli nie jest ono uwzględnione w ofercie hotelowej). Wszystko to sprawia, że bez dokładnego planowania i szacowania wydatków, koszt wakacji w Polsce może nas wynieść taki sam, jak w przypadku wakacji za granicą.
---

Noclegi na Mazurach, w górach i nad morzem tutaj

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bułgaria poza sezonem

Bułgaria poza sezonem

Autorem artykułu jest Barbara Mystkowska

Jeśli chcemy spędzić naprawdę niedrogi urlop w „cieplejszych” destynacjach, warto rozważyć wyjazd właśnie o tej porze roku. Daje nam to możliwość na spędzenie ciekawych i w dodatku bardzo oszczędnych wakacji, ze względu na niski poziom cen za wynajem miejsc noclegowych.
Bułgaria zapewni dla każdego coś ciekawego - zaczynając od wybrzeża Morza Czarnego, gdzie można znaleźć spokojne i ciche kurorty, poprzez malownicze, górskie regiony, kończąc na naturalnych ciekawych obszarach, idealnie nadających się dla różnych dyscyplin sportowych. Raporty z ostatniego roku wydane przez Narodowy Instytut Bułgarii odnotowały wzrost o 5% turystów odwiedzających ten kraj w skali całego roku. Złote Piaski, Bałczik, Albena, Słoneczny Brzeg i Nessebyr były głównymi i najbardziej popularnymi ośrodkami pośród turystów w okresie letnim.
Kompleksy apartamentowe w Bułgarii przeżywają prawdziwe oblężenie od czerwca do końca września, a co za tym idzie, ceny w tym czasie są najwyższe. Wspaniały klimat tego kraju oferuje jednak ciepłą i ładną pogodę także poza sezonem, a apartamentowce odnotowujące spadek liczby gości proponują niezwykle atrakcyjne ceny za nocleg.
Lotniska zlokalizowane na wybrzeżu, z których korzystają turyści, również odnotowały wzrost lotów z Niemiec, Norwegii, Szwecji, Danii, Rosji, a przed wydarzeniami na lotnisku w Burgas, także z Izraela. Co ciekawego, o 10% spadła liczba turystów z Wielkiej Brytanii, a o 10 % wzrosła liczba Rosjan. W 2012 odnotowano ponad 8 milionów odwiedzających, a większość z nich została na wybrzeżu Morza Czarnego. Światowa Rada Podróży i Turystyki przewiduje, że do roku 2017 liczba ta może wzrosnąć do 17 mln odwiedzających rocznie.
Choć główne kurorty, Złote Piaski i znacznie większy Słoneczny Brzeg, przyciągają zwykle młodszą klientelę w szczytowych miesiącach sezonu - lipcu i sierpniu, to poza nimi widać znacznie szerszy zakres wiekowy gości, w tym jest wiele rodzin z dziećmi. Obydwa te ośrodki są wymarzonymi lokalizacjami na wakacje dla ludzi, którzy kochają się bawić. Jest tu mnóstwo morskich atrakcji, takich jak pływanie na bananie, paralotniarstwo, surfing, jak również liczne oferty dla osób, które niezbyt przepadają za zabawą w wodzie, jak choćby golf.
Miłośnikom małych i bardziej przyjaznych ośrodków warto polecić Balczik i Albenę na północy oraz Nessebyr i Sozopol w południowej części wybrzeża, które zachwycą zwłaszcza pasjonatów historii, kultury i sztuki. Są one bowiem bogate w zabytki i mogą pochwalić się naprawdę długimi i ciekawymi dziejami.
Planując tanie wakacje w Bułgarii, warto zastanowić się nad wypoczynkiem poza sezoniem. Klimat na południowym wybrzeżu Morza Czarnego oferuje słońce i wysokie temperatury zarówno przed rozpoczęciem sezonu, jak i po. Pomimo tego, że większość atrakcji Słonecznego Brzegu będzie zamknięta, za wyjątkiem kilku barów i restauracji, które pozostają otwarte przez cały rok dla stałych mieszkańców i dla odwiedzających poza sezonem. Również sporo hoteli jest w tym okresie zamknięta, ale tysiące luksusowych apartamentów dostępnych w kurorcie jest wynajmowana za śmiesznie niskie stawki.
Nessebyr i Sozopol przyciągają turystów przez cały rok, zwłaszcza tych, którzy chcą poznać Bułgarię - jej historię i zabytki, a nie tylko leżeć plackiem na plaży. Wakacyjne miasta wybrzeża poza sezonem są fantastyczną okazją do ucieczki od tłumów turystów i oferują smak niesamowitej bułgarskiej gościnności. Zarówno Warna, jak i Burgas, to piękne miasta, idealne na długie spacery poprzez swoje słynne nadmorskie parki i zabytki.
Lotniska w Burgas i Warnie prowadzą połączenia z większości europejskich lotnisk przez cały rok, a rezerwacje wykonane z dużym wyprzedzeniem mogą także oferować bardzo rozsądne ceny.
---

http://www.balczik.net/
http://www.apartamentbulgaria.info/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dżerba – rodzinne wczasy

Dżerba – rodzinne wczasy

Autorem artykułu jest Marcin Górski

Jedna z najchętniej odwiedzanych wysp Tunezji. Można ją zwiedzić na dwóch kółkach lub opłynąć statkiem wycieczkowym. Doskonałe miejsce, na krótkie rodzinne wczasy, kiedy w Polsce zima w pełni, my możemy zażywać ciepłego słońca.
Właśnie na tunezyjskiej wyspie, jak głosi legenda, miał się zatrzymać Odyseusz wracający z wojny trojańskiej. Dżerba tak spodobała się jego żołnierzom, że odmówili mu dalszej podróży. Dziś pewnie podobny zachwyt towarzyszy turystom, którzy odkrywają niezwykły czas Orientu, jego zabytki, egzotyczne krajobrazy, a zwłaszcza szerokie plaże ciągnące się kilometrami. Powietrze wczesną wiosną może osiągać ponad 20 stopni C. Możesz więc nie tylko zażywać kąpieli słonecznych, ale zwiedzać wysepkę rowerem czy skuterem, co w środku lata jest niemożliwe (zaletą wypoczynku poza sezonem są też znacznie tańsze noclegi w hotelach).
Dżerba
A jest co oglądać. Wiele budowli przetrwało z czasów Imperium Rzymskiego (np. grobla prowadząca z wyspy na ląd), jednak w krajobrazie dominują charakterystyczne dla architektury arabskiej gliniane bielone domy z błękitnymi okiennicami. Wioski wyglądają malowniczo, wrażenie robi również arabski bazar, zwany soukiem. Na straganach wypatrzyć można wyroby rękodzielnicze, a najwyższej cenione są dywany i ceramika stołowa. Przy okazji warto skosztować lokalnych przysmaków, pikantnego placuszka brik czy daktyli.
Stolicą wyspy jest Houmt Souk, lubiany przez turystów dzięki klimatycznym uliczkom i urokliwym placykom starego miasta. Tu znajdziemy najstarsze meczety, np. wzniesiony w XVII wieku Sidi Brahim El Jemni. Odnajdziesz też żydowską synagogę czy prawosławny kościół grekokatolicki świadczące o wielokulturowości regionu. Obejrzyj też świetnie zachowane XV-wieczne fortyfikacje.
Białe plaże kuszą nie wszystkich - niektórzy Dżerbę traktują raczej jak punkt wypadowy na Saharę. Kilka dni podróży w karawanie może być przygodą życia. Fani sportów wodnych znajdą na Dżerbie doskonałe warunki i świetny sprzęt. Dla innych pozostaje plaża i czas pełen relaksu i słońca.
Na wyspie dostępna jest świetna baza hoteli, wycieczki oczywiście obejmują ofertę all inclusive ceny podobne jak w całej Tunezji. Na miejscu tez dostępna jest wypożyczalnia samochodów, skuterów oraz rowerów. Można także wypożyczyć sprzęt sportowy do uprawiania katesurfingu.
---


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Odkryj Cieszyn - miasto magiczne

Odkryj Cieszyn - miasto magiczne

Autorem artykułu jest mar chyb

Przygraniczny Cieszyn jest miastem nietuzinkowym. Cieszy się zasłużoną estymą w wielu niszowych społecznościach – po jego uliczkach chętnie stąpają miłośnicy historii, eksploratorzy unikatowych, wielokulturowych regionów, miłośnicy kultury, uczestniczący w wielu odbywających się tuartystycznych wydarzeniach. 
Mimo to, sprawia wrażenie wciąż nieodkrytego. A do odkrycia jest tak naprawdę wiele. Był to przecież w dwóch ostatnich stuleciach jeden z najprężniejszych ośrodków w tym regionie. Zanim, wskutek politycznych zawirowań, został brutalnie przecięty wpół, chełpił się bardzo mieszczańskim, dalekim od prowincjonalizmu, charakterem.
Ślady tego, że Cieszyn był miastem pełną gębą w czasach, gdy jeszcze w innych większych ośrodkach, na rynkach pasły się krowy - znaleźć łatwo. Doskonałym świadectwem są piękne, nieraz secesyjne posesje (kamienice, wille) wperyferyjnych dzielnicach miasta. Mało kto wie, że po Cieszynie przez długie lata jeździł tramwaj a w licznych kawiarniach (w tym słynna kawiarnia Avion, o której śpiewał Jaromir Nohavica) eleganccypanowie debatowali o polityce, a ekscentryczni artyści o sztuce. Atutem Cieszyna jest niewątpliwie urokliwa okolica. Zimą można skorzystać z dużej ilości rozrzuconych po górkach wyciągach. Z resztą w samym mieście znajdziemy doskonale przygotowany stok snowboardowy.  Dodatkowo sporo tras i szlaków wprost idealnych dopieszych, jak również rowerowych eskapad.  Zmęczeni aktywnym dniem turyści z pewnością niebędą mogli narzekać na lokalną gastronomię – często oferującą lokalne specyjały zarówno popolskiej, jak i czeskiej stronie miasta. Intrygujących, ciekawych miejsc, czekających na odkrycie jest naprawdę sporo.
Pytanie nasuwa się więc samo – dlaczego wciąż pozostał nieodkryte? Wpływ na to ma na pewno dość licha baza noclegowa, która nie była w stanie spełnić wszystkich zapotrzebowań turystów. Na szczęście – jestszansa na zmianę tego stanu rzeczy. W samym centrum Cieszyna otwarto właśnie pierwszy prawdziwy hostel, który z pewnością przyciągnie do miasta pewną ilość zagranicznych turystów, jakrównież ułatwi organizację pobytu tym, którzy znaleźli się już pod urokiem miasta i chcieliby do niego wracać.
---

Nocelg  w Cieszynie - 3 Bros' Hostel zaprasza (2 minuty od Cieszyńskiego rynku)


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Friday, 1 February 2013

Marseille, France part I

Marseille, France part I:

Alright guys, I'm back, rested, refreshed and ready for action. The last few days of my university term were rather stressful and I was basically living in a library, but it's all good now. Straight after submitting our essays, together with my classmates Anna and Chantal, we bought cheap plane tickets (16 quid!) and went to visit a vibrant, multicultural French city, Marseille. We've rented an apartment and for a few days lived just above the Vieux Port, the old harbor of Marseille. I really enjoyed staying there, the city is authentic, exotic and lively and as far away as possible from those "open air museum" kind of cities, where you can only find tourists, students and more tourists. Additionally, this year Marseille has become an European Capitol of Culture for 2013 and we were lucky enough to be there for the opening weekend celebration. It was impressive, with music on every corner, soap bubbles everywhere, parades, and just when we started thinking that this fête can't get any more spectacular...


Jestem z powrotem, obecna, ćwicząca! Miałam sporo pracy i stresów okołouniwersyteckich w ostatnim czasie, ale już odkopałam się spod zaległości i na początek chciałam pokazać Wam pierwszą część z mojego wyjazdu do Marsylii w połowie stycznia. Wybrałam się tam z Anną i Chantal, koleżankami ze studiów, któregoś popołudnia po prostu kupiłyśmy bilety za 16 funtów, spakowałyśmy się w bagaż podręczny i na kilka dni zamieszkałyśmy w mieszkaniu nad starym portem jednego z najstarszych miast w Europie. Marsylia jest prawdziwa, multikulturowa i tętni życiem, daleko jej do miasta-skansenu, gdzie po usunięciu turystów i studentów zostają pojedyncze jednostki. W tym roku Marsylia dodatkowo pełni honory Europejskiej Stolicy Kultury, a nam udało się trafić akurat na weekend uroczyście inaugurujący to wydarzenie. Była muzyka na każdym rogu, balony, bańki mydlane, parady i  właściwie wydawało nam się, że większej fête już zrobić się nie da.


...we've bumped into a breathtaking show on a main square of the old town, when acrobats dressed as glittery angels/chickens were dancing on the lines high above our heads and spilling huge amounts of white feathers, accompanied by a large puffed cupid/Michellin Man. The music started to play and suddenly we've found ourselves dancing in the feathers with a bunch of complete strangers, aged from 3 to 93. And it was fun!


I wtedy właśnie trafiłyśmy na podniebny pokaz akrobatów przebranych za brokatowe anioły/kurczaki, tańczących i rozrzucających punkt o 23 olbrzymie ilości piór nad jednym z głównych placów miasta, w akompaniamencie gigantycznego dmuchanego amora/ludzika Michellin. W szał tarzania się w piórach wpadły nie tylko dzieci, na rynku przez kilkanaście minut trwał masowy, pierzasty taniec.


City had been cleaned by the time we woke up, but we could still spot numerous heaps of feathers in the smaller back streets during the rest od our stay. Actually, I brough quite a lot of them back to London, in my pockets, camera bag and all the other nooks and crannies.


Zanim się obudziłyśmy, miasto zostało posprzątane, ale i tak przez cały wyjazd natykałyśmy się na smętne zaspy pierza w co mniej uczęszczanych uliczkach. Pióra miałam też w kieszeniach, torbie z aparatem i wszystkich innych zakamarkach, całkiem sporo z nich przywiozłam z powrotem do Londynu.


The perfect morning must-eat in Marseille, apart from the classic combo baguette plys chees, contains navettes, a long and really hard biscuites, perfumed with orange flower water. Their taste, together with verben tea, will alyways remind me of this place - they are one of these thing, which lose all their delight and taste when eaten somewhere else that in the place of origin.


Poranek idealny w Marsylii, poza klasycznym zestawem bagieta i ser, musiał zawierać też navettes, długie i koszmarnie twarde ciastka, z dodatkiem wody z kwiatów pomarańczy. Ich smak, razem z herbatą z werbeny, będzie mi się zawsze kojarzył z tym jednym miejscem - to zdecydowanie jedne z tych rzeczy, która po wywiezieniu z miejsca pochodzenia tracą cały smak i urok.


A day after the feather show, we spotted a parade, where every part of Provance region was presenting traditional clothes, dances or food. It was quite funny to look at sheep marching at Marseille's main shopping street or people with shopping bags in their hands, trying to pass round a donkey. I also really liked the fact that there were young people and order people together, not only cooperating, but also looking like they were having a really good time.


Dzień po atrakcjach z piórami trafiłyśmy też na paradę, gdzie każda część Prowansji prezentowała swoje tradycyjne stroje, zwyczaje czy jedzenie. Śmieszne było patrzeć na spacerujące po głównej ulicy miasta owce i ludzi wychodzących ze sklepów z zakupami, próbujących ominąć osła. Podobał mi się też przekrój wiekowy uczestników - wszyscy dziarsko maszerowali razem, od ledwo drepczących dzieci po starsze osoby i wyglądali, jakby naprawdę dobrze się przy tym bawili.


We have also visited an old tobacco factory, which currently houses an exhibition of modern art, a bistro with a coffee place, several little gardens small skatepark and lots of odd vehicles. I didn't enjoy the current exhibition too much, but the place itself is definitely quite interesing.


Odwiedziłyśmy też starą fabrykę tytoniu, która mieści teraz dużą wystawę sztuki współczesnej, bar/restaurację, skatepark i dużo dziwnych wehikułów. Aktualna wystawa mnie nie wciągnęła, była zdecydowanie z gatunku "kawałek drutu i dwie strony objaśnień, co artysta miał na myśli", ale miejsce samo w sobie jest bardzo ciekawe.


One day we've decided to go to Cassis, a little resort by the sea, which is full of people in the summer and almost dead in the winter. We have walked a bit among the beautiful rocky sea shore (this are is famous for so called "French fjords", Les Calanques), discover a small, hidden beach and went to a little restaurant in the port to hide from the rain.


Któregoś dnia wybrałyśmy się też do Cassiss, nadmorskiego miasteczka, które latem jest pełne turystów, a zimą praktycznie wymarłe. Przeszłyśmy się wzdłuż pięknego, skalistego wybrzeża (ten kawałek wybrzeża słynie z tzw. francuskich fiordów, czyli Les Calanques), odkrywając po drodze małą, ukrytą plażę. Zaczął padać deszcz, więc schowałyśmy się na obiad w jednej z portowych restauracji.


My fish was rather average, but Anna ordered mussels and they were fresh and delicious. The sun started to shine, so we spent a little more time on a beach before catching a bus back to Marseille. As I still have loads of pictures, I'll publish the rest of the (my favourite part!) soon. Stay tuned!


Ja średnio trafiłam z zamówioną rybą, ale Anna wzięła małże, które były świeże i smaczne. Na szczęście szybko wyszło słońce i mogłyśmy posiedzieć na plaży, zanim nadszedł czas na powrót do Marsylii. Ponieważ zdjęć jest dużo, postanowiłam moją relacją podzielić - druga, moja ulubiona część, ukaże się niebawem.

London's Canals & The Breakfast Club

London's Canals & The Breakfast Club:

There are a lot of things that can be associated with London, but I guess that romantic canals and boat life are not the first things that come to our minds. Meanwhile, London has an impressive system of canals, which were built hundreds of years ago to transport goods from one parts of the city to the others. Nowadays they are a nice viariety on a London's walks map, but they're also home to quite a big number of people. The occupants of barges and boats are mostly people, who want to live in a slower way, closer to nature, but without moving out from the city. Of course, there's also a lot of people who happen to live there quite accidentaly or simply are looking for a cheaper accomoddation (which is not so obvious nowadays, as one have to pay quite a lot for the moorage, unless someone wants to move to another place every two weeks), but in most cases it's the romantic/nostalgic type. On the other hand, living on a boat is becoming more and more popular amongst rich businessmens and all the other bigwigs.


Jest wiele rzeczy, z którymi może kojarzyć nam się Londyn, ale podejrzewam że niewiele jest osób, które łączą go z romantycznymi kanałami i życiem na barkach. Tymczasem miasto ma całkiem solidną sieć kanałów wodnych sprzed kilkuset lat, które kiedyś służyły do transportu towarów, a obecnie są ciekawym urozmaiceniem tras spacerowych, ale także i domem dla całkiem sporej grupy osób. Na łodziach i barkach mieszkają głównie miłośnicy życia bliżej natury, którzy nie chcą jednak rezygnować z mieszkania w mieście. Są też oczywiście dość przypadkowi mieszkańcy, albo osoby liczące na zmniejszenie w ten sposób kosztów utrzymania (co wcale nie jest zbyt łatwe, bo o ile nie chcemy przenosić się co chwilę w inne miejsce, musimy liczyć się z dość sporą opłatą za cumowanie), ale przeważa typ nostalgiczno-romantyczny. Z drugiej strony mieszkanie na wodzie staje się coraz popularniejsze i posiadanie barki staje się powoli bardzo modne wśród bogatych biznesmenów i różnej maści celebrytów.


The canals spread across a big part of London, so it's not surprising that we can see how the look of the boats changes along the way - from old, little ones with wood burning toves on the east side of the city to huge barges/apartaments in Little Venice.


Kanały ciągną się przez dużą część Londynu, spacerując możemy więc zaobserwować jak zmienia się wygląd zacumowanych barek - od starych, opalanych drewnem łódek we wschodniej części miasta, po barki-apartamenty bliżej centrum, w tzw. Little Venice.


The surroundings also change - we can walk through beautiful parks (on the first picture you can see Victoria Park) and see huge villas in the Regent's Park area and then move to deserted estates in the East (if you're curious about the portraits in the windows, you can read abou the project here".


Zmienia się także krajobraz otaczający kanały, od pięknych parków (na pierwszym zdjęciu Victoria Park) i ogromnych willi w rejonie Regent's Parku, przez pustawe osiedla (jeżeli jesteście ciekawi o co chodzi z portretami w oknach, możecie poczytać o projekcie tutaj), po sypiące się domki w okolicach Old Ford.


But people are not the only creatures who live on the boats. During my walks I have met quite a big number of different animals - from ducks and swans waking up the boat owners every (early) morning, through cats and dogs to more unusual species like warthogs. There is one place, where canal crosses the Zoo in Regent's Park and warthogs and the birds of prey were fortunate enough to get the run with a canal view.


Barki zamieszkują nie tylko ludzie - podczas moich spacerów spotykałam całkiem sporo zwierząt. Od kaczek i łabędzi, budzących mieszkańców łodzi waleniem dziobem w drzwi kabiny, przez psy i koty, po nieco bardziej zaskakujące gatunki, takie jak guźce. Jeden z kanałów przechodzi przez ogród zoologiczny w Regent's Park i wybiegi z widokiem na wodę trafiły się akurat guźcom i drapieżnym ptakom.


Apart from the residential barges, one can quite often see other types of boats. There are bookshops and libraries, coffee places and bars or even services like Tarot cards reading. The waterside has developed a variety of servieces like boat-mechanics or drive-through shops.


Oprócz barek mieszkalnych, dość często można spotkać barki "usługowe" - księgarnie, bary, a nawet trochę mniej typowe usługi ezoteryczne. Rozwinęło się też całe zaplecze usługowe na nadbrzeżu - przystanie z dostępem do bieżącej wody i elektryczności, sklepy, do których można bezpośrednio podpłynąć i zrobić zakupy bez konieczności opuszczania łodzi czy serwisy napraw.


I'm almost sure that this one is home to John and Karen.


Tutaj na pewno mieszkają John i Karen.


One of the best things about walks along the canals is that in every moment you can go back to the dry streets and have something delicious to eat. One of those nice spots in the neighbourhoos is The Breakfast Club in Spitalsfields. Last Sunday I went there with Marta and Ula and even though we arrived shortly after opening, we had to spend almost an hour, queuing to get in. It was the best dressed queue I've been ever waiting in on a Sunday morning.


W spacerach nad kanałami wspaniałe jest też to, że w dowolnym miejscu można wyjść z powrotem na ulicę i zjeść coś dobrego. Jednym z takich miejsc, które od kanału dzieli tylko krótki spacer, jest The Breakfast Club w Spitalfields (mają też kilka lokali w innych częściach Londynu). W ostatnią niedzielę wybrałam się tam z Martą i z Ulą, i mimo że przyszłyśmy zaraz po otwarciu, musiałyśmy odstać swoje w najbardziej wystylizowanej kolejce, w jakiej kiedykolwiek zdarzyło mi się stać w niedzielny poranek.


Shortly after we've made it inside, we ordered green and orange smoothies and a proper breakfast. Marta chose american pancakes with fruit and vanilla cream, Ula took burrito with scrambled eggs,  chorizo and cheese, served with guacamole, sour cream and salsa and I set my mind on falafel wrap. Everything was delicious and the portions were huge.


Kiedy już udało nam dostać się do środka, zamówiłyśmy po owocowym smoothie i konkretnym śniadaniu - Marta zdecydowała się na amerykańskie naleśniki z owocami i syropem klonowym, Ula wzięła burrito z jajecznicą, chorizo i serem, podaną z guacamole, śmietaną i salsą, a ja wybrałam wrapa z falaflem. Wszystko było dobre, a porcje naprawdę solidne.


And last but not least, my biggest discovery of that day - can you see the Smeg fridge on the right? It's a secret door to an underground pub. How cool is that?!


A na koniec hit - widzicie lodówkę po prawej stronie? Po otworzeniu drzwiczek możemy przez nią przejść do ukrytego w piwnicy baru. Uwielbiam takie dziwaczne miejskie odkrycia!

The Breakfast Club, 12-16 Artillery Lane, E1 7LS, London