Sunday 26 June 2011

Osobliwości Pustyni Namib Peculiarities of the Namib Desert


Osobliwości Pustyni Namib

Autorem artykułu jest Waldemar Delekta


Relacja z fascynującego safari po wydmach "żyjącej pustyni" Namib. W czasie naszej wycieczki po wydmach Namibii odkryliśmy zwierzęta, które w zadziwijący sposób zdołały zaadaptować się do trudnych warunków pustynnych.

Nasz przewodnik Clive czytał właśnie gazetę Buszmena. Skulony, w połowie wysokości wydmy sterczał wpatrzony badawczo w pomarańczowy, drobny piasek. Dla laików, zbocza wydm są olbrzymią chaotyczną masą piasku bez żadnych rozpoznawalnych znaków.Clive mimo wszystko wyszukał na piasku pewne, łatwe do zlekceważenia nieprawidłowości - drobne
skazy, jakby ktoś delikatnie dotykał piórem gładzi piasku. Zaczął kopać w piasku,
z wigorem spotykanym u szakala żerującego za pisklętami żołny, ale z zachowaniem większej przezorności, po czym powoli zszedł dół wydmy, gdzie czekaliśmy z podekscytowaniem żeby zobaczyć jego znaleziony skarb. W jego dłoniach siedział gekon palmato, z wielkimi, zawsze szeroko otwartymi oczami, patrzącymi bez wyrazu na wprost.
Przez przezroczystą skórę z lekkim różowym odcieniem widać było organy wewnętrzne. Clive postawił gekona ostrożnie na piasku żeby zrobić zdjęcia w naturalnym środowisku. Podziwialiśmy malutkie łapki działające podobnie jak rakiety śnieżne przy wspinaczkach po górach.
Clive przyniósł wodę w butelce ze spryskiwaczem i delikatnie popryskał gekona kropelkami wody. Spragniona jaszczurka zlizała wodę z twarzy długim językiem. Jest to naturalny odruch, gekony mogą przetrwać z wykorzystaniem wody pochodzącej z kondensacji mgły otulającej te nadmorskie wydmy pustyni Namib w prawie każdą noc, po czym odniósł gekona w miejsce gdzie go znalazł i przysypał go piaskiem. Wróciliśmy do naszego 4X4 z ogromnymi oponami z zniżonym ciśnieniem żeby lepiej radzić sobie z pokonywaniem piaszczystych przeszkód i rozpoczęliśmy powolny patrol "żyjącej pustyni".
Po drodze Clive opowiadał o pustyni i nazwał tutejszą gęstą mgłę "sercem pustyni Namib", bo utrzymuje przy życiu wszystkie stworzenia, małe i duże.
Clive skierował promień swojego termometru na podczerwień na jedną z mijanych wydm "Tylko  45 stopni. To wciąż zimno", powiedział. Ostrożnie unikamy jazdy po żwirowych połączeniach pomiędzy wydmami, są one wyjątkowo łatwe do uszkodzenia, koleiny po kołach samochodu będą widoczne przez dziesiątki lat. Lekkomyślni kierowcy i quad bikes są stałym zagrożeniem dla tego wrażliwego ekosystemu,
a Clive jest członkiem terenowej straży odpowiedzialnej za przestrzeganie rygorystycznych  przepisów ochrony środowiska, w szczególności trzymania się wyznaczonych tras.
Podczas naszego sukcesywnego krótkiego postoju zobaczyliśmy pierwszego chrząszcza "toktokkie". Clive miał już przygotowany aerosol, spryskał owada kropelkami życiodajnej wody.
Obserwowaliśmy z zachwytem jak lśniący, czarny żuk stanął na głowie i krople wody spływały prosto do jego głowy specjalnymi kanalikami w pancerzu chitynowym.
Chrząszcz ten zwany potocznie "Fog-basking beatle" każdego ranka staje na głowie i czeka spokojnie na kondensację pary wodnej na jego czarnym pancerzu. Strategia ta okazuje się bardzo efektywna, w ten sposób może on w ciągu jednego poranka złapać wodę w ilości dochodzącej aż do 40% wagi swojego ciała. Następnie Clive pokazał nam tańczącego white lady spider (pająk biała dama). Straszony patykiem pająk cofnął się do tyłu i planował atak przez podniesienie przednich nóg do góry. Dowiedzieliśmy się że ugryzienie tego jadowitego pająka jest strasznie bolesne.
Jesteśmy znów w naszym pojeździe, mijamy pojedyncze krzewy dolarowe i krzewy szakala.
Niespodziewanie, Clive zatrzymał się obok jednego z krzaków i krzyknął "tu jest Peringueys adder" wskazując na charakterystyczne ślady na piasku. Ziarenka piasku były dużo grubsze i wielokolorowe. W takiej różnorodności nic nie mogliśmy zobaczyć, nagle Clive wskazał na dwa małe brązowe, rzekomo kamyki z czarnymi paskami. Delikatnie, rozsunął kijem piach wokół węża. Adder wyszedł na powierzchnię, zaskakująco szybkim, falistym ruchem oddalił się o jakiś metr i zakopał się zręcznie w piasek i ponownie widoczne były wyłącznie oczy. Był to bardzo młody wąż, nie więcej niż 15 cm długości, cieńszy niż ołówek, pokryty małymi łuskami w kolorze otaczającego otoczenia. Clive powiedział nam że adder to gatunek afrykańskiej żmiji, może on ukrywać się w pobliżu krzaków i jeść raz na trzy miesiące. Odjechaliśmy tylko kilka kilometrów od pustynnej metropolii, Swakopmund niemniej jednak wydawało się że to inna planeta. Wyjechaliśmy mozolnie na szczyt wysokiej wydmy i gwałtownie ślizgiem, niby roller-coaster zjechaliśmy po ryczącym pod kołami piasku. Popatrzyliśmy jeszcze raz na wydmy, jeszcze kilka godzin temu były dla nas jałowymi nieużytkami, teraz stały się niezwykle ciekawym i zróżnicowanym ekosystemem.
Gekon spotkany na wzdmach w Namibii
---
Autor Waldemar Delekta, podróżnik i turysta, poleca więcej informacji o Afryce na stronach: Kapsztad i Wyprawy do RPA

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl






Peculiarities of the Namib Desert 
The author of this article is Waldemar Delekta

Relation of fascinating safari in the dunes "living desert" Namib. During our trip to the sand dunes of Namibia discovered the animals, which failed to zadziwijący way to adapt to harsh desert conditions.
Our guide was a newspaper read Clive bushman. Hunched over, halfway up the dunes R stuck staring at an orange, fine sand. For the layman, the slopes of the dunes are a huge chaotic mass of sand without any recognizable znaków.Clive still sought for some sand, easy to disregard irregularities - minor blemish, as if someone had gently touched the pen strokes of sand. He began to dig in the sand, with vigor in common jackal zero for bee-eater nestlings, but subject to greater caution, and then slowly descended down the dunes, where we waited with excitement to see his found treasure. In his hands sat palmato gecko, with big, always wide-eyed, staring blankly straight ahead. Through the transparent skin with a slight pink tinge was visible internal organs. Clive placed carefully on the sand gecko to take pictures in the wild. We admired the tiny paws act like snowshoes for climbing the mountains. Clive brought a water bottle and gently spray water droplets popryskał gecko. Thirsty lizard zlizała water from his face long tongue. It is a natural reflex, geckos can survive with the use of water from the condensation of fog surrounding the coastal dunes of the Namib desert in almost every night, and suffered the gecko in a place where it was and it przysypał sand. We returned to our 4X4 with huge tires with pressure lowered to better deal with overcoming obstacles and sand began a slow patrol "living desert". On the way Clive talked about the desert and called the local dense fog "Namib desert heart" because it keeps alive all creatures, big and small. Clive sent a ray of your infrared thermometer on one of the passing of the dunes, "Only 45 degrees. It's still cold," he said. Carefully avoid driving on gravel connections between the dunes, they are extremely easy to damage, wheel ruts after the car will be visible for decades. Reckless driving and quad bikes are a constant threat to this fragile ecosystem, Clive is a member of the field guards responsible for compliance with stringent environmental regulations, in particular to keep to designated trails. During our short stop we saw a steady first beetle "toktokkie." Clive had already prepared aerosol, sprayed insect life-giving water droplets. We watched with delight as the shiny, black beetle stood on his head and drops of water ran down his head straight to the special channels in the outer casing chitynowym. This beetle is commonly called the "Fog-basking beatle" every morning is on the head and waits quietly for condensation on his black armor. This strategy turns out to be very effective in this way it can in one morning to catch the water in an amount of up to 40% of their body weight. Then Clive showed us the dancing white lady spider (spider white lady). Scared stick spider retreated to the back and was planning to attack by raising the front legs up. We learned that this poisonous spider bite is terribly painful. We're back in our vehicle, we pass a single dollar shrubs and bushes jackal. Surprisingly, Clive stopped next to one of the bushes and yelled, "Peringueys adder is here," pointing to the distinctive marks on the sand. Grains of sand were much thicker and multicolored. In such diversity, we could not see anything, suddenly Clive pointed to two small brown pebbles allegedly with black stripes. Gently parted the sand with a stick around the hose. Adder came to the surface, surprisingly fast, undulating motion dismissed by a meter and a cleverly buried in the sand and again only the eyes were visible. It was a very young snake, not more than 15 cm long, thinner than a pencil, covered with small scales in the color of the surrounding environment. Clive told us that the adder is a species of African snake, he can hide in nearby bushes and eat every three months. We left only a few kilometers from the desert metropolis, Swakopmund seemed however that is a different planet. We went laboriously to the top of high dunes and the rapidly gliding, like a roller-coaster roaring drove the sand under the wheels. We looked again at the dunes, a few hours ago were barren nieużytkami for us, now become an extremely interesting and diverse ecosystem. 

No comments:

Post a Comment