Shakin’ India – Wstrząsające Indie
Autorem artykułu jest KiniaMalinia
Dla większości z nas Indie kojarzą się z Tadź Mahalem, królewskimi pałacami, słoniami, wyładowanymi pociągami, kolorowymi targami oraz tanecznymi filmami opowiadającymi o wielkiej miłości...
Delhi - Udaipur - Ranakpur - Jodhpur - Jaipur - Fatehpur Sikri - Agra - Delhi
Dla większości z nas Indie kojarzą się z Tadź Mahalem, królewskimi pałacami, słoniami, wyładowanymi pociągami, kolorowymi targami oraz tanecznymi filmami opowiadającymi o wielkiej miłości, śpiewająco łącząc bohaterów na końcu opowieści a ostatnio także ze wzruszającą historią milionera z ulicy. Czy to jednak wszystko, co należy wiedzieć o tym, niesamowitym kraju zanim się do niego wybierze?
Indie to przede wszystkim kraj kontrastów, gdzie wielkie domy wypełnione bogactwami i służbą sąsiadują ze slumsami i bezdomnymi, biednymi dziećmi żebrzącymi na ulicach. Na drogach równie łatwo dostrzec słonia czy wielbłąda jak i markowy samochód najwyższej klasy oraz wyładowany towarem pod samo niebo rower spod którego ledwie dostrzec można kierowcę.
Po mimo swojej historii i sławy, Indie nie zostały zniszczone turystyką masową a sklepy z pamiątkami i dmuchanymi zabawkami to nadal rzadkość. Warto wspomnieć, iż w tym ponad miliardowym kraju, turyści zagraniczni corocznie stanowią jedyne około trzech milionów. Tu, prawie wszędzie, z małymi tylko wyjątkami, każdy może czuć się odkrywcą Nowej Ziemi, poznawać odmienną kulturę i obcować z ludźmi, którzy żyją w dokładnie taki sam sposób jak przed wiekami.
Nasza podróż w czasie rozpoczęła się w Delhi, dokąd radośnie dolecieliśmy z Europy a następnie kierowaliśmy się do stanu Rajastan oraz Haryana. Przez długi czas, zwłaszcza w Rajastanie, nie doświadczyliśmy obecności innych turystów a napotkani przez nas ludzie byli tak samo zainteresowani naszym widokiem jak my ich.
W Delhi spędziliśmy 2 dni, trochę zwiedzając, trochę obcując a przede wszystkim buszując po targach i straganach. Podróżowanie po Delhi jest dość łatwe, tanie, ale jednak bardzo czasochłonne. Kilometrowe kolejki aut, wozów, wielbłądów, ryksz i rowerów ciągną się głównymi ulicami miasta podzielonego na siedem części historycznych, z których każda to osobne miasto. Ludność Delhi może przytłoczyć, bo przekracza magiczną granicę 15 milionów. Natłok ludzi i kolorów daje się we znaki na każdym kroku, ale już po pierwszym dniu zaczęliśmy się wtapiać a cały harmider zaczął nas cieszyć i zajmować.
Jadąc do Delhi, jak i do całych Indii, ważnym jest odpowiednio się nastawić. Nie warto liczyć na spokojne spacerki o
zachodzie słońca i ciche narożne kafejki, gdyż to co napotkamy nie będzie do tego podobne. Wszechobecna bieda może zasmucać. Jednakże w tej atmosferze zgiełku i wielokolorowości jest coś przyciągającego a szczere uśmiechy napotkanych ludzi zachęcają do wędrówek w głąb miasta.
Z ponad tysiąca różnorodnych zabytków, my wybraliśmy jedynie kilka. Zobaczyliśmy największy w Indiach, wspaniały meczet Jama Masjid zbudowany w drugiej połowie XVII wieku. Położony w pobliżu Czerwonego Fortu (Lal Kila) meczet jest nadal używany. Spod meczetu wsiedliśmy do rykszy aby podziwiać atmosferę Starego Delhi oraz targu Chandni Chowk, na którym zaopatrują się okoliczni mieszkańcy a nawet słynni projektanci kupują materiały i dodatki,m aby tworzyć z nich niepowtarzalne kreacje prosto ze światowych wybiegów mody. Stare Delhi jest bramą pomiędzy stolicami Brytyjskimi oraz Mogolskimi. Ryksza dowiozła nas pod Czerwony Fort (Lal Kila), gdzie mogliśmy udać się na krótki spacer po jego terenie, omijając jednak większość budowli, które są zamknięte dla zwiedzających. Nie było smutku, gdyż wiedzieliśmy, ze przed nami jeszcze wspaniały fort w Agrze, zbudowany również przez cesarza Szadźahana i jeszcze bardziej imponujący.
Naszą podróż kontynuowaliśmy dnia następnego udając się w kierunku Qutab Minar, pięciopiętrowej wieży zwycięstwa, wzniesionej przez Ajbaka, znajdującej się na terenie zespołu Lal Kot zbudowanego przez Anangpala z dynastii Tomarów, miejsca narodzin historycznego Delhi z XI wieku naszej ery. Służyła ona także jako minaret, wzywając wiernych do modlitwy.
Nowe Delhi zachwyca ogromem budynków rządowych i świątyń. Aż dziwnie się człowiek czuje przejeżdżając przez dzielnicę, zamieszkałą tylko i wyłącznie przez urzędników rządowych; dom za domem, jeden ciekawszy od drugiego. Jaka szkoda, że po zakończeniu kadencji będą musieli się z nich wynieść. Oczywiście dokonaliśmy kurtuazyjnej rundki wokół budynków rządowych i Parlamentu z widokiem na Indian Gate, by następnie popędzić w stronę Mauzoleum Humajuna. Ta wspaniała budowla ogrodowa wzniesiona została w XVI w. przez żonę Humajuna, Bega Begum oraz stanowiła pierwowzór dla wzniesionego później Tadź Mahal.
Ciekawą opcją wydała nam się wizyta w Akshardham temple, nowoczesnej świątyni zbudowanej ku czci Bhagwana
Swaminarayana (1781-1830) a zbudowana zaledwie w 2005 roku. Co prawda prace wykończeniowe trwają nadal, ale świątynię można już zwiedzać. Zachwycająca ilość rzeźbionych w kamieniu detali i figur oraz cały ogrom budowli pochłonęły nas na 4 godziny. Jedyną przykrością jest absolutny brak robienia zdjęć na terenie całego kompleksu a wszelkie urządzenia elektroniczne należy zostawić w depozycie.
Już się baliśmy, ale zdążyliśmy jeszcze zrobić ostatnie, w Delhi oczywiście, zakupy na Khan Market, bo następnego dnia wyruszaliśmy w naszą wyprawę na pustynię.
A wszystko zaczęło się od lotu z Delhi do Udaipuru. Po około godzinnym locie wylądowaliśmy w innym świecie. Suche pagórki, pojedyncze krzaczki i potworny upał powitał nas zaraz po opuszczeniu terminala. Jednego nie można było jednak odmówić, było luźniej. Bark tłumów podziałał na nas orzeźwiająco a prześmieszny widok pomalowanych na kolorowo ciężarówek i autobusów z pasażerami na dachu przyprawił dodatkowo o dobry humor. Udaipur nazywają bramą Rajastanu, gdyż poza jest już tylko pustynia, i rzeczywiście, jak się później dowiedzieliśmy, była to ostatnia ostoja zieleni. Przepiękne pagórkowe krajobrazy, wspaniałe pałace, ciekawe jeziora i tradycyjnie żyjący ludzie, robiący pranie na brzegu zapraszają do eksploracji.
Następnego ranka postawiliśmy na kulturę i zakupy. Zwarci i gotowi, z przewodnikiem na czele popędziliśmy na zwiedzanie miasta. Samo śródmieście zwiedza się bezboleśnie, wąskie uliczki i centrum o zwartej zabudowie wręcz zapraszają do szperania po stoiskach i sklepach a wszędobylskie krowy i kozy wprawiają w osłupienie. Nie daliśmy sobie jednak dużo czasu na buszowanie między połyskliwymi bransoletkami i kolorowymi tkaninami, gdyż nasz dumny wódz wskazał inny kierunek. Pałac Miejski. Ta ogromna budowla, oprócz Muzeum i teraźniejszych kwater Maharany mieści dwa jakby osobne pałace przekształcone obecnie na hotele. Mieszkając w takim otoczeniu, śpiąc na łożu z baldachimem zaraz obok dyndającej z sufitu huśtawki można się wprawić w prawdziwie królewski nastrój.
Z okien Pałacu rozpościera się wspaniały widok na jezioro Pichola z Pałacem Jag Mandir oraz romantyczny Lake Palace, będący obecnie hotelem sieci Taj. Szybkim truchtem dotarliśmy do przystani, skąd wieloosobowa łódź zabrała nas właśnie do Jag Mandir. Sam rejs łodzią po jeziorze był ciekawym przeżyciem a zwłaszcza deszcz nietoperzy, który nas spotkał w drodze powrotnej. Bez obaw, nie były nami zainteresowane a wszelkie aluzje do filmu „Ptaki" Alfreda Hithcocka były nietrafione. Po tak emocjonującym dniu padliśmy spać jak dzieci aby następnego dnia wyruszyć dalej, tam gdzie jest jeszcze goręcej i... jeszcze bardziej sucho.
Po wczesnym śniadaniu zapakowaliśmy się do naszego busika i popędziliśmy w kierunku Jodhpuru. Trzeba przyznać, że podróżowanie po wyboistych drogach, o ile są w ogóle, jest wstrząsającym przeżyciem, a kobietom polecam ubieranie bielizny sportowej. Jednakże nie zamieniłabym autobusu na pociąg ani samolot, gdyż szkoda by mi było mijających za szybą widoków. Tu zaczyna się prawdziwe życie, ludzie pracujący w polu, zbierający plony, powożący wielbłądy oraz wszechobecne bydło i kozy pozwalają na posmakowanie prawdziwych Indii. Po kliku godzinach potrząsania i kiwania dostaliśmy do punktu pośredniego, do dźinijskiej świątyni w Ranakpurze poświęconej Adinathowi, pierwszemu nauczycielowi. Całość zbudowana jest z bardzo bogato rzeźbionego białego marmuru a wnętrze zdobią 1444 kolumny, każda innego projektu u i o odmiennym wyglądzie. Gdzie niegdzie wkradały się w rzeźbienia także figurki twórców oraz innych ważnych person. Wejście do tej świątyni, jak i do większości jest dozwolone wyłącznie na boso, z zakrytymi ramionami oraz spodniami o długości poniżej kolan. W razie zapomnienia takowego, obsługa z wielką chęcią wyposaża w bardzo gustowne różowe kitelki.
Świątynia przepiękna, pełna marmurowych zdobień i figur, bardzo przestrzenna a jednocześnie zwarta. Warto poprosić o przewodnictwo jednego z księży (ubrani na żółto-pomarańczowo), który także opowie ciekawą historię budowli.
Po kolejnych wybojach dotarliśmy do Dźodhpuru. To potężne miasto otoczone piaskowymi murami i królującym ponad nim Fortem Mehgrangarh budzi respekt i podziw. Zwie się je również „Niebieskim Miastem", ze względu na wszechogarniający błękit domów, które nie tylko na zewnątrz, ale i w środku pomalowane są na niebiesko ku czci
najwyższego Boga Shivy.
Sam fort, posępnie spoglądający na nas z góry, po mimo swej srogości mieści wspaniałe skarby, takie jak Pałac Perłowy (Moti Mahal) i Pałac Kwiatów (Phul Mahal), dumnie pokazujące wspaniałe malowidła i zdobienia.
Po mimo palącego upału nie poddaliśmy się i po przeprawie na drugą stronę wzgórza dotarliśmy do Jaswant Thanda, królewskiego krematorium i jednocześnie mauzoleum. Przy szóstej bramie obronnej zespołu znajdują się odciski dłoni królowych, żon Dźaswanta Singha II, które popełniły samobójstwo poprzez podpalenie („sati") na grobie męża.
To, co jednak na zawsze pozostanie najgłębiej w naszej pamięci, to wizyta w dwóch wioskach plemion Bisznoi i Braminów. Te dwa plemiona, dość szeroko reprezentowane na terenie całych Indii żyją w sposób niezmienny od setek lat.
Zawsze w zgodzie ze zwierzętami i przyrodą mieszkają Bisznoi. Wszystko, co ich otacza jest przyjazne dla innych żywych stworzeń a sami mieszkańcy, żyjący bardzo skromnie po kilka rodzin w osadzie, robią wszystko by im pomóc.
Innych wrażeń dostarcza ceremonia Opium odgrywana każdego wieczoru w sąsiedniej wiosce, zamieszkiwanej przez plemię Braminów. Trzech Starszych siadając w półkolu przygotowują relaksujący napar by następnie wypić go bezpośrednio z dłoni mistrza ceremonii. Bez obaw, zawartość opium w wywarze to nie więcej niż 20%. Warto spróbować, zwłaszcza, że gospodarze chętnie częstują.
Po takich wrażeniach musieliśmy udać się na spoczynek, by następnego ranka wyruszyć w dalszą podróż, tym razem w Dźajpuru.
Po sześciu godzinach, które nawet udało nam się przespać, dotarliśmy do „Różowego Miasta", czule objętego łańcuchem kamiennych wzgórz, ze wnoszącymi się na nich wspaniałymi fortami oraz upstrzone bogatymi pałacami. Dźajpur swój przydomek zawdzięcza bajkowym kolorom domostw, pomalowanych na różowo, tworzących niezapomniany widok.
Pierwszy na naszej liście był oczywiście Fort Amer (Amber Fort), do którego dostać można się zarówno na słoniu jak i jeepem. Ograniczenia dotyczące jazdy na słoniach związane są głównie z temperaturą i maksymalnym dziennym obciążeniem, jakie zwierze może unieść. My oczywiście nie mogliśmy przepuścić takiej okazji i wkroczyliśmy majestatycznie na słoniach, patrząc z góry na wszystkich i wszystko za wyjątkiem naszego Mahouta, który nie wypuściłby nas be odpowiedniego napiwku.
Biedniejsi o Dolara, ale nadal uniesieni przeżyciem rozpoczęliśmy eksplorację terenu, by następnie szybkim truchtem przenieść się w okolice Pałacu Miejskiego oraz Hawa Mahal (Pałac Wiatrów). Stanowczo najciekawszym punktem, a zarazem tym, który zatrzymał nas na dłużej było Muzeum Tkanin, w której oprócz wzorów prezentowano gotowe stroje dworskie z poprzednich epok.
Jeszcze szybki przystanek przy Obserwatorium Astronomicznym, gdzie przebierając żwawo nogami próbowaliśmy ogarnąć ogrom tego XVII wiecznego obserwatorium.
Nasz pośpiech usprawiedliwiała gorączka zakupów, bo przecież Dźajpur z tego słynie. Tego wieczoru byliśmy królami Dźohari Bazar! Poszewki, koce, szaliki, ubrania, biżuteria, smakołyki i przyprawy...dwie godziny to za mało.
Dopiero wtedy poczuliśmy zmęczenie. Strudzeni ciężkim targowaniem i dźwiganiem zakupów udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
Nowy dzień, nowa przygoda. Zaczęliśmy się zbliżać do naszej finalnej destylacji, do boskiego Taj Mahal. Jednak jeszcze inne atrakcje czekały nas po drodze.
W sześć godzin po obudzeniu dotarliśmy do „Miasta Widma", czyli Fatehpur Sikri. To tu na cześć szejka Salima w 1571 roku cesarz Akbar wybudował swoją stolicę. Cesarz był tak wdzięczny za przepowiednie narodzin swoich trzech synów, że postanowił przenieść stolicę z Agry do Fatehpur Sikri. Jednakże po kliku zaledwie latach miasto bez dostępu do jakiejkolwiek drogi wodnej zostało opuszczone przez dwór i zaczęło popadać w zapomnienie, ale nadal działając na wyobraźnię.
Po dotarciu do Agry szybkim truchtem podążyliśmy w stronę słynnego Fortu. Zaiste jest on olbrzymi, majestatyczny i ciekawy a z jego okien można dostrzec w oddali, jakby nierealny.....Tadź Mahal (Taj Mahal).
Fort w Agrze, podobnie jak Fatehpur Sikri, zbudował z jasno-czerwonego piaskowca w XVI wieku Akbar, dziadek Szahdźahana, odpowiedzialnego za rzeczony Tadź Mahal. Posiada on podwójne mury oraz dodatkową bramę wjazdową ustawioną prostopadle do pierwszej, aby uniemożliwić szarżę słoni oraz dwie fosy, suchą i mokrą.
Po męczącym dniu szybciutko pobiegliśmy do spania, żeby wstać jeszcze przed wschodem słońca.
Było ciężko, ale emocje nie pozwoliły nam przespać budzików upiornie nastawionych na godzinę 4.30 nad ranem. Nikt się nie chciał spóźnić. Zwarci i gotowi popędziliśmy w stronę Mauzoleum Tadź. Po krótkiej podróży rykszą dotarliśmy pod bramę główną. Jeszcze tylko bilety, kontrola bezpieczeństwa i można wchodzić.
Mauzoleum zbudował w XVII wieku cesarz Szahdźahan, chcąc ukoić ból po utracie ukochanej żony, Mumtaz, która zmarła rodząc mu czternaste dziecko. Cały grobowiec zbudowany jest z białego marmuru, swoją architekturą miała symbolizuje Raj a jego majestatyczność symbolizuje potęgę islamu oraz wszechmocność władców mogolskich. Podobno, kiedy grobowiec był już gotowy, trumnę cesarzowej pokryto warstwą czystego złota, a cesarz miał ją dodatkowo obsypać perłami i diamentami. Dodatkowo przed budowlą stało 2000 żołnierzy, którzy dzień i noc musieli pilnować tych bajecznych skarbów.
Jako pierwszą zobaczyliśmy bramę wejściową, inkrustowaną wersetami z Koranu, których wielkość rośnie wraz z wysokością. Brama ta stanowi swoistą granicę pomiędzy szarą rzeczywistością z brudem i zgiełkiem a dostojeństwem mauzoleum.
Pośpiech nie jest wskazany. Najwspanialszych uczuć można doznać przechodząc powoli przez bramę, kiedy Tadź Mahal otwiera się stopniowo przed naszymi oczami a jego piękno, romantyzm i potęga rosną w miarę zbliżania się. Wiele słów powiedziano na temat jego piękna, ale na pewno jest on: wspaniały, cudowny, doskonały, wytworny, królewski, rozkoszny, subtelny, magiczny, precyzyjny, niesamowity, majestatyczny, urzekający, niebiański, fenomenalny, nieziemski, boski, genialny, dumny, wzruszający, czarodziejski, widowiskowy, wyniosły, imponujący, ujmujący, zniewalający, rajski, efektowny, spektakularny, hipnotyczny, obezwładniający, nadzmysłowy, zniewalający, magnetyczny... Ach!
Po kilku godzinach pałania zachwytem nadszedł czas powrotu do Delhi a tym samym do domu. Zapakowaliśmy więc wszystkie nasze włości, znacznie powiększone poprzez zakupy zrobione tu i ówdzie, z duszą na ramieniu i obawą dopłat za nadbagaż wyruszyliśmy w stronę stolicy. Po czterech godzinach podskoków i potrząsań dotarliśmy na lotnisko, gdzie zakończyła się nasza przygoda. Na chwilę obecną oczywiście...
wiecej na moim blogu
---
KiniaMalinia
Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl
Shakin 'India - India Shocking
The author of this article is KiniaMalinia
For most of us associate India with the Taj Mahal, the royal palaces, elephants, unloading trains, colorful fairs and dance films telling of great love ...
Delhi - Udaipur - Ranakpur - Jodhpur - Jaipur - Fatehpur Sikri - Agra - Delhi
For most of us associate India with the Taj Mahal, the royal palaces, elephants, unloading trains, colorful fairs and dance films telling of the great love with flying colors by combining the characters at the end of the story and more recently with a touching story of a millionaire from the street. But is that all you need to know about the amazing country before him choose?India is primarily a country of contrasts, where large houses filled with riches and service next to slums and the homeless, poor children żebrzącymi on the streets. On the road just as easily see an elephant or camel and the highest quality brand-name car and unloaded the goods under the same sky from which the bicycle can barely see the driver.In spite of its history and fame, India was not destroyed, mass tourism and the souvenir shops and inflatable toys are still a rarity. It is worth mentioning that in this country over billionth, foreign tourists each year represent only about three million. Here, almost everywhere, with only small exceptions, anyone can feel the discoverer of the New Earth, learn about different culture and associate with people who live in exactly the same way as it was centuries ago.Our journey in time started in Delhi, where happily we got from Europe and then guided us to a state of Rajastan and Haryana. For a long time, especially in Rajasthan, have not experienced the presence of other tourists and encounters with people we were as interested in our views as we do them.In Delhi, we spent 2 days, a little sightseeing, a little communing and above all, you search the fairs and stalls. Travelling in Delhi is quite easy, cheap, but still very time consuming. Kilometers of railway cars, carts, camels, rickshaws and bicycles go on the main streets of the town divided into seven parts of history, each of which is a separate city. The population of Delhi can overwhelm, because it exceeds the magical limit of 15 million. Throng of people and colors can be felt at every step, but after the first day we started to melt and the whole uproar began to enjoy and deal with us.Coming to Delhi and to the whole of India, it is important to adjust accordingly. It is not worth to count on quiet walks at sunset and quiet corner cafes, because what we encounter is not to like. Pervasive poverty can grieve. However, in this atmosphere of turmoil and multiple-there is something attractive and sincere smiles encountered encourage migration of people into the city.With over a thousand different sites, we chose only a few. We saw the largest in India, the great mosque of Jama Masjid, built in the second half of the seventeenth century.Located near the Red Fort (Lal Kila) mosque is still used. From the mosque, we got to rykszy to admire the atmosphere of Old Delhi and Chandni Chowk market, where local residents to buy from famous designers and even buy materials and additives, m to make them unique creations straight from the world's catwalks. Old Delhi is the gateway between the capitals of the British and Mogolskimi. Dowiozła rickshaws us at the Red Fort (Lal Kila), where we could go for a short walk through the site, bypassing the majority of buildings that are closed to visitors. There was sadness, because we knew that we still have a great fort at Agra, built by the emperor Szadźahana and even more impressive.Our journey continued on the next day going in the direction of Qutab Minar, five-story tower of victory, erected by Ajbaka, located in the band built Lal Kot by Anangpala Tomarów dynasty, the birthplace of historic Delhi from the eleventh century AD. She also served as a minaret, calling the faithful to prayer.New Delhi delights enormity of government buildings and temples. Until the person feels strange driving through the district, inhabited only by government officials, house after house, one more interesting than the other. What a shame that after leaving office will have to reach them. Of course we made the rounds courtesy around government buildings and the Parliament with a view of the Indian Gate, would then rush towards the Mausoleum of Humayun. This magnificent building was erected garden in the sixteenth century by the wife of Humayun, Bega Begum and has served as the prototype for the Taj Mahal built later.An interesting option issued to us in the Akshardham temple visit, a modern temple built in honor of Bhagwana Swaminarayana (1781-1830) and built only in 2005. It is true that finishing works are still in progress, but you can already visit the temple. A stunning amount of detail carved in stone and the figures and claimed the whole enormity of building us up to 4 hours. The only regret is the absolute lack of shooting in the whole complex and all electronic devices must be left in escrow.Already we were afraid, but we could still do the last, in Delhi, of course, shopping at the Khan Market, because the next day wyruszaliśmy in our expedition into the wilderness.And it all started with a flight from Delhi to Udaipuru. After about an hour flight we landed in another world. Dry hills, isolated bushes and we were greeted by a monstrous heat immediately after leaving the terminal. One could not, however, refuse was a looser.Bark crowds acted upon us refreshing and hilarious view of colorfully painted trucks and buses with passengers on the roof przyprawił addition of good humor. Rajasthan Udaipur is called the gate, since outside is just a desert, and indeed, as we learned later, was the last refuge of greenery. The beautiful hilly landscapes, magnificent palaces, lakes and interesting people traditionally lived, doing laundry on the banks invite you to explore.The next morning, we focused on culture and shopping. Short circuit and ready, with a guide at the head dashed to explore the city. Downtown itself is painless visits, narrow streets and a high density even invite you to browsing the stalls and shops and the ubiquitous cows and goats to put in a stupor. But we have not given yourself a lot of time sifting between połyskliwymi bracelets and colored fabrics, as our proud leader pointed another direction. City Palace. This huge building, in addition to the Museum and present Maharani lodging houses two separate palaces though now converted to hotels.Living in such surroundings, sleeping on a bed with a canopy next to the swing dangling from the ceiling can be set into a truly royal mood.From the windows of the Palace there is a splendid view of Lake Pichola with the Jag Mandir Palace and the romantic Lake Palace, now a Taj hotel. A quick trot we got to the marina where the boat took us multiplayer just for the Jag Mandir. Sam boat trip on the lake was an interesting experience, and especially rain bats, who met us on the way back. Do not worry, they were not interested in us and all allusions to the movie "The Birds" Alfred was Hithcocka clash. After such an eventful day, we fell to sleep as children go on the next day, where even hotter i. .. more dry.After an early breakfast, we packed into our minibus and dashed towards Jodhpur. I must admit that traveling on rough roads, if any, is a harrowing experience, and I recommend dressing women sports underwear. However, no zamieniłabym bus for the train or plane, because the damage to me was passing behind the window views. Here begins the real life, people working in the fields, harvesting crops, and ubiquitous camels powożący cattle and goats allow tasting the real India. After several hours of shaking and rocking got to a point intermediate to the Jain temple dedicated Ranakpurze Adinathowi, the first teacher. The whole is made of richly carved white marble and the interior is decorated with 1444 columns, each a different project UIO different appearance. Here and there crept in and carving figurines and other important creators person. The entrance to this temple, and for most it is only allowed on the barefoot, with concealed arms, and pants with a length below the knee. If you forget such, handling with great gusto in a very tasteful fitted pink kitelki.Temple of beautiful, full of marble ornaments and figures, very spacious yet compact.Ask for guidance of a priest (dressed in yellow-orange), which also tells an interesting story building.After another rough roads we reached Dźodhpuru. This powerful city surrounded by sand walls and over the Fort królującym Mehgrangarh commands respect and admiration. They are also called "Blue City" because of the overwhelming blue of the houses, which not only outside but also in the middle are painted blue in honor of the supreme God Shiva.Fort alone, gazing gloomily at us from above, and despite its severity is wonderful treasures, such as the Palace Pearl (Moti Mahal) and the Palace of Flowers (Phul Mahal), proudly showing the magnificent murals and decorations.In spite of the burning heat is not given up, and after crossing to the other side of the hill we reached the Jaswant Thanda, a royal crematorium and mausoleum at the same time. At the sixth gate, the defense team are palm prints queens, wives Dźaswanta Singh II, who committed suicide by arson ("sati") on the grave of her husband.What, however, will always remain deeply in our memory, then a visit to two villages and tribes Bisznoi Brahmins. These two tribes, rather widely represented across the whole of India live in a permanent manner for hundreds of years.Always in harmony with animals and nature live Bisznoi. Everything around them is friendly to other living creatures and the inhabitants themselves, who lived very modestly in a few families in the village, they do everything to help them.Other experience provides Opium ceremony played every night in a neighboring village, inhabited by a tribe of Brahmins. Three Elders sat in a semicircle preparing to brew a relaxing drink afterwards it directly from the hand master of ceremonies. Do not worry, the content of opium in the broth is not more than 20%. It is worth trying, especially since the hosts will be happy marshals.After such experience, we had to go to sleep, the next morning to embark on a journey, this time in Jaipur.After six hours, which even we managed to get some sleep, we arrived at the "Pink City", tenderly chain of stone covered hills, with wnoszącymi on them dotted with magnificent forts and palaces of the rich. Jaipur owes its nickname of fabulous colors of houses, painted in pink, creating a memorable view.First on our list was, of course, Amer Fort (Amber Fort), which can both get on an elephant and jeep. Limitations on driving on the elephants are mainly related to temperature and maximum daily load that the animal can carry. We obviously could not pass up this opportunity and entered the elephants majestically looking down on everyone and everything except our Mahouta who wypuściłby not be an appropriate tip us.Dollar poorer, but still borne along by experience, we started exploring the area, then a fast trot to move in around the City Palace and Hawa Mahal (Palace of Winds).Decidedly the most interesting point, and also the one who stopped us for a long time was the Textile Museum, in which the designs were presented in addition to ready-made clothes from past eras court.Even a quick stop at the Astronomical Observatory, where he tried to hook his feet smartly grasp the enormity of the seventeenth century observatory.Our shopping rush fever justified, because of the famous Jaipur. That evening we were kings Dźohari Bazaar! Pillowcases, blankets, scarves, clothing, jewelry, sweets and spices ... two hours is not enough.Only then felt tired. Tired heavy bargaining and being moved, we went shopping for a well deserved rest.New day, new adventure. We started our final approach to distillation, to divine the Taj Mahal. But even more attractions waiting for us on the road.Six hours after waking up we got to the "City Spectrum", ie Fatehpur Sikri. It is here in honor of Sheikh Salim in 1571 Emperor Akbar built his capital. The emperor was so grateful for the predictions of the birth of his three sons that he decided to move the capital from Agra to Fatehpur Sikri. However, after just a few years the city without access to any of the waterway has been abandoned by the court and began to fall into oblivion, but still acting on the imagination.
After reaching Agra, we traveled fast trot toward the famous Fort. Indeed, it is huge, majestic and interesting from its windows you can see in the distance, as if unreal ..... Taj Mahal (Taj Mahal).Fort in Agra, like Fatehpur Sikri, built from light-red sandstone in the sixteenth century, Akbar's grandfather Szahdźahana responsible for the said Taj Mahal. It has double walls and an additional gate perpendicular to the first, to prevent the charge of elephants and two moats, dry and wet.After a busy day, hastily ran to sleep to get up before sunrise.It was hard, but emotions do not let us sleep through alarm clocks oriented ghastly 4.30 per hour in the morning. Nobody wanted to miss. Short circuit and ready dashed toward the Mausoleum of Taj. After a short journey we arrived in rickshaws main gate. Just tickets, security control and can enter.Mausoleum built in the seventeenth century, the Emperor Szahdźahan, trying to soothe the pain after losing his beloved wife, Mumtaz, who died giving birth to his fourteenth child. The entire tomb is built of white marble, its architecture was a symbol of Paradise symbolizes the power of the grandeur of Islam and the omnipotence of the rulers of Mogul. Apparently, when the tomb was ready, the empress's coffin covered with a layer of pure gold, and the emperor was also sprinkle it with pearls and diamonds.Additionally, before the building has 2,000 soldiers who have day and night to watch the fabulous treasures.As we saw the first gate, inlays verses from the Koran, whose size increases with altitude. This gate is a kind of boundary between the gray reality of dirt and bustle and grandeur of the mausoleum.Haste is not indicated. The greatest feelings you can experience walking slowly through the gate, when the Taj Mahal is opened gradually before our eyes and the beauty, romance and power increasing as it approaches. Many words said about its beauty, but for sure he is: a wonderful, wonderful, perfect, elegant, royal, delectable, delicate, magical, precise, amazing, majestic, enchanting, heavenly, marvelous, otherworldly, divine, brilliant, proud, moving, magical, spectacular, were impressive, engaging, compelling, paradise, spectacular, spectacular, hypnotic, overwhelming, transcendental, compelling, magnetic ... Ah!After several hours of tan markings delight it was time to return to Delhi and the same home. So we packed all our lands, substantially enlarged through purchases made here and there, with the soul on the shoulder and the fear of excess baggage payments went toward the capital. After four hours of jumping and potrząsań arrived at the airport, where our adventure ended. At the moment, of course ...